
Pływanie po internecie potrafi przypominać nurkowanie nocą — wpadniesz w ciemność i nigdy nie wiesz, co cię trafi. Niektóre znaleziska zostawiają trwałe piętno albo przynajmniej nie dają się wyrzucić z głowy.
Jeśli jeszcze nie natrafiłeś na takie zakamarki sieci, masz szczęście. Dla pozostałych — poniższe relacje z jednego starego, ale wciąż aktualnego wątku na Reddicie dają wyobrażenie, jak daleko może posunąć się mrok internetu. Przeglądaj na własną odpowiedzialność.
W czasach ebaumsworld natknąłem się na wideo zatytułowane „zły króliczek tancerz”. Bardzo chuda kobieta stepowała na jakimś starym filmie — coś w tym mnie przerażało i do dziś pamiętam ten obraz.
Trafiłem kiedyś na forum, gdzie ludzie opisywali uczucie bycia śledzonym. Jedna kobieta napisała, że zgubiła obrączkę w zlewie i nie mogła jej wyciągnąć; lata później, po przeprowadzce, znalazła ją na podłodze w nowym domu, będąc w nim sama.
Jako nastolatka szukałam pomocy przy zaburzeniach odżywiania i zamiast stron terapeutycznych wpadłam na „pro-ana” blogi. Traktowały anoreksję jak styl życia, zachęcały do pogłębiania choroby i podpowiadały sposoby, by nie jeść. To było chore i na szczęście nie wciągnęło mnie w to.
Wpadłem na stronę z forum dla osób marzących o byciu syrenami/trytonami. Jeden użytkownik opisywał trening: wstrzymywanie oddechu w wannie przez coraz dłuższy czas. Ktoś odpowiedział: „jak zabraknie powietrza, po prostu wdychasz i zostajesz pod wodą”. Normalizowanie niebezpiecznych porad — przerażające.
Seria Marble Hornets strasznie mnie przestraszyła, kiedy byłem w liceum — pamiętam to do dziś.
Wideo z oszpeconym osiemnikiem, który podnosi głowę i odlatywał — okropność. Żadne snuffy czy opisy zbrodni nie oddały takiego przerażenia, jakie wywołał ten fragment.
Było kiedyś wideo: samochód jedzie w dół górskiej drogi, trzeba uważnie obserwować — nagle okazuje się, że to screamer. Dobre trafienie w nerwy.
Strona Wikipedii o Junko Furucie — raz ją zobaczyłem i mimo że zniknęła z historii przeglądania, pamięć została na zawsze.
Kiedyś znalazłem swoją skrzynkę e-mail z… hasłem opublikowanym na jakiejś stronie. To były czasy, gdy Hotmail panował i wszyscy odkrywali Messengera. Hasło nie było błahe — miało duże i małe litery oraz znaki. Koszmar.
Artykuł pokazujący, ile trzeba oszczędzić, żeby przejść na emeryturę z konkretnym dochodem — kwoty potrafią przytłoczyć. Dla mnie to było jedno z najbardziej przerażających odkryć.
Szukam wciąż pewnego filmu o tajemnicy, którą próbował rozwiązać mało znany youtuber. Narracja była niepokojąca, ostatnia wiadomość zawierała kolorowe litery — wybrane tworzyły zdanie typu „jestem tak samotny”. Kilka dni później znaleziono ciało na polu w tamtej okolicy. Nigdy nie wyjaśniono wszystkiego do końca.
Kiedyś z głośników w słuchawkach nagle rozległ się czyjś głos w obcym języku, jakby pytał „jesteś tam?”. Odpowiedziałem i usłyszałem niski, niepokojący ton. Wyłączyłem wszystko, wyrwałem kabel sieciowy, przeskanowałem komputer — nic nie wykryto. Nigdy się to nie powtórzyło, ale wtedy naprawdę się przeraziłem.
Znajomi i ja znaleźliśmy kiedyś stronę z wyzwaniem: oglądasz serię filmów, każdy gorszy od poprzedniego; jeśli dojdziesz do końca, „wygrywasz”. To było odrażające — przeszedłem to, ale ani trochę nie poczułem się triumfatorem. Nazwa tego wyzwania to „Run the Gauntlet”.
Serial „Salad Fingers” potrafił mnie kiedyś naprawdę przerazić.
Była kiedyś dziewczyna na YouTube (rok 2008/2009), która wrzucała bardzo krępujące nagrania — dziwnie nieruchomy ruch ust i brak mrugania. Pamiętam jej cosplay Tify Lockhart — to było wyjątkowo niepokojące.
Wyszukałem kiedyś swój służbowy e‑mail, bo klienci wrzucali go na fora. Trafiłem na blog faceta, który prowadził vendettę przeciwko firmie i publikował dane pracowników: adresy e‑mail, zdjęcia, zdjęcia dzieci z groźbami. Odnalazł dom jednej z pracownic przez Facebook i Street View, groził wizytą. Policja go aresztowała podczas dalszych telefonów — ktoś potrafi być naprawdę groźny.
Widziałem zdjęcia japońskiego mężczyzny, którego tkanki wyglądały, jakby „stopiły się”. Obrazy wyryły się w pamięć i trudno je zignorować.
„Ben Drowned” naprawdę mnie kiedyś przestraszył. Nadal robi wrażenie, choć już nie tak silne.
Na TikToku dziewczyna nagrała, jak ktoś wchodzi do jej mieszkania, gdy robi materiał — intruz wszedł na balkon i otworzył drzwi. Udało jej się uciec i zadzwonić po policję; według komentarzy mężczyzna był potem aresztowany, wypuszczony za kaucją i okazało się, że prześladował ją przez miesiące.
Nagrania z 9/11 pokazujące ludzi skaczących z płonących budynków — oglądałem to jako trzynastolatek i zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
Widok materiałów o lobotomii — straszne. Dla osoby z depresją takie obrazy potrafią nawiedzać sny; pamiętaj, że to była kiedyś stosowana „terapia” i to potrafi mrozić krew w żyłach.
Wideo z fermy futrzarskiej: lisy i inne zwierzęta trzymane, duszone i skórzane żywcem. Jeśli próbowały uciec, skórzący stał im na szyi. Potem wrzucano je na stos i zostawiano. Trudne do oglądania.
Stare creepypasty i fałszywe transmisje z duchami kiedyś mnie przerażały. Teraz nie aż tak, ale byłem nimi naprawdę zahipnotyzowany jako młodszy.
Trafiłem na przewodnik jak groomingować dzieci — kilka stron poradnika. Przeczytałem pierwsze strony i odszedłem. Najbardziej przerażające było, jak beznamiętnie napisane i zwyczajne to brzmiało.
Nagrania z numerów alarmowych (911) potrafią być szokujące — jak rozmowa o kobiecie zaatakowanej przez szympansa. Dźwięk paniki i strachu jest niezwykle poruszający.
Wideo z pożaru w klubie Station Nightclub — widok ludzi zablokowanych przy wyjściu był przejmujący. Pojawiły się też nagrania z wypadków w windach na statkach, gdzie doszło do tragicznych skutków — krew płynąca po boku windy jest obrazem, którego nie da się łatwo zapomnieć.
Strona o mordercach z moorów (Ian Brady i Myra Hindly) zawierała nagranie torturowanej ofiary — płaczącej dziewczynki, błagającej o mamę. To było przerażające i zostawiło trwały ślad, ilekroć słyszałem ich nazwiska w mediach.
Widziałem kiedyś film, na którym mężczyzna wkładał łyżki do oczodołów, próbując wyrwać sobie oczy. Oglądałem część materiału i odszedłem, ale obraz wrył się w pamięć. Najgorsze, że znalazłem to zwykłym wyszukiwaniem w Google — internet może być bardziej przerażający niż myślisz.
Nagrania z „Toy Box Murders” — dostępne jakoby na YouTube — to szokujące materiały, bardzo trudne do oglądania.
Najbardziej odrażające: ręka odarta ze skóry przez maszyny do rozdrabniania papieru — mechaniczna i równa w swojej brutalności. Najbardziej egzystencjalnie przerażające: krótki filmik chłopca umierającego na wściekliznę — chwile delirium, a potem moment, gdy patrzy prosto w kamerę i warczy jak zwierzę. To uświadamia, jak łatwo człowiek może zostać sprowadzony do samego instynktu.
Nie wiem, czy ta strona nadal istnieje i nie chcę tego szukać, ale kiedyś był serwis zbierający najbardziej odrażające zdjęcia i opisy — przeglądałem go raz w tygodniu. Najgorsze zdjęcie, jakie widziałem, przedstawiało starą wolnostojącą wannę z pozostałościami ciała mężczyzny, które z czasem „rozgotowało się” w wodzie z bojlera, tworząc brunatny, zupopodobny płyn. To jeden z tych obrazów, które trudno wymazać z pamięci.
Potrzebujemy przypomnienia, że świat może być piękny Od miłosnych historii po siłę wytrwałości Od romantycznych…
Życie potrafi zaskakiwać, a czasem dopiero po fakcie odkrywamy, jak blisko byliśmy katastrofy. Użytkownik Reddita…
Każda praca bywa trudna i wymaga poświęceń. Zawody związane z opieką psychiatryczną często są źle…
Według badań z 2022 roku około 5 milionów Amerykanów zostało adoptowanych, a między 2% a…
Mamy dla Was prawdziwą ucztę dla oczu! Dla miłośników słodkości przygotowaliśmy zbiór najcieplejszych zdjęć pokazujących…
Najbardziej niepokojące historie to te prawdziwe. Duchy i potwory mogą przestraszyć, ale łatwo je zbagatelizować.…