
Smutne, ale prawdziwe: nie każde spotkanie z kotem, psem, krową czy słoniem kończy się przytulaniem i opowiadaniami przy kominku. Czasem zwierzę ma za sobą złe doświadczenia z ludźmi, czasem nasze zachowanie jest zbyt nachalne — przyczyn może być wiele. Najważniejsze to zachować ostrożność.
Aby pokazać, jak nieprzewidywalne potrafi być królestwo zwierząt, zebraliśmy relacje ludzi, którzy opisywali swoje najbardziej przerażające styczności z fauną. Natura szybko stawia nas na miejscu.
Przyszłam do domu około drugiej w nocy, włączyłam światło i poczułam powiew przy nodze — pomyślałam, że to przeciąg. Gdy usiadłam przy biurku spojrzałam w stronę kuchni i zobaczyłam dwa oposy akurat w trakcie godów. Krzyknęłam, one pisnęły i przez trzy godziny kombinowałam, jak je wyprowadzić. W końcu złapałam je do klatki dla psa i wyniosłam na ogród. Edit: dla jasności — to były oposy, nie australijskie krewniaczki.
W Japonii wziąłem prysznic i stoczyłem jednoczesną walkę z pająkiem huntsman i grubym stonogiem mukade. Byłem nagi. Wygrałem.
Idziesz nocą i nagle grupa ludzi zaczyna iść tuż za tobą, ukryta w cieniu. Najstraszniejsze „zwierzę” ze wszystkich.
Kiedy miałem 9 lat, gromada łabędzi zaczęła mnie ścigać — na szczęście udało mi się uciec.
Spotkanie z czarnym niedźwiedziem podczas polowania na jelenie. Zobaczyłem młode na drzewie, potem matkę zmierzającą prosto na mnie. Ostrzegawcza strzała w ziemię wystarczyła, żeby się wycofała, ale od tamtej pory omijałem tę trasę szerokim łukiem.
Pewnego razu podczas wędkowania odpływ podniósł się tak, że woda sięgnęła mi pasa, a kilka metrów dalej przez ławicę muletów przebił się duży rekin — 2–2,5 m. Ojciec spokojnie polecił iść powoli na brzeg, ale ja nie mogłem dotknąć dna i tylko się wegetowałem, wiedząc, że w wodzie pływa drapieżnik. To był moment bezradności jak z koszmaru.
Kiedy miałem 12 lat, mój młody ogier, który miał się tylko ze mną bawić, zaatakował: kopał, gryzł, próbował mnie zadeptać. Zrobiłem błąd, odwracając się do niego plecami. Tata przegonił konia i uratował mnie — do dziś mam bliznę na nodze.
Wpadłem w chmurę portugalskich „man o’ war” — żeglarzy. Byłem w wodzie około 100 metrów od brzegu i dostałem bolesny poparzenia od parzących macek. Rada od kogoś, kto to przeżył: spłukuj jak najgorętszą wodą, jaką dasz radę znieść — nie pocieraj i nie używaj octu.
Obudziłem się z pościgu pszczół — znalazłem gniazdo w przewróconym pniu, uderzyłem patykiem i rozjuszyłem rój. Biegłem do domu około 2 km, a jeśli zwalniałem, pszczoły dopadały mnie. Dostałem kilka użądleń i od tamtej pory nie ruszam gniazd zwierząt.
W Florydzie pomagałem usuwać powalone kłody z brzegu rzeki. Nagle zauważyłem aligatora długości ~3,5 m na skarpie, który wślizgnął się do brązowej, mętnej wody, w której pracowałem. Przez 30 minut przesuwałem kłody tuż obok drapieżnika, nie widząc, co kryje się pod powierzchnią — jedno z najbardziej stresujących doświadczeń.
Przez lata pracy terenowej między Ameryką, Wielką Brytanią i Afryką doświadczyłem: ścigania przez słonia z młodym, stalkingu przez duże koty (lampart, podejrzany lew), niespodziewanych spotkań z łosiem w Alaski, bliskiego spotkania z kobra plującą w Mozambiku i wizyty hien w obozie, które wślizgiwały pyszczki do namiotów. Każde z nich było przerażające na swój sposób.
Raz przepłoszyłem oposy z trawnika — jeden z nich nagle zaczął mnie gonić. Innym razem podczas biwaku słyszałem wycie kojotów krążących dokoła nas — też robi wrażenie.
Wędrowałem samotnie w Porcupine Mountains w Michigan i zauważyłem odcisk łapy niedźwiedzia. Później zobaczyłem tył dużego, brązowego zwierzęcia na ścieżce — serce waliło mi jakbym miał oszaleć. Na szczęście to był tylko czarny labrador właściciela, który wyszedł naprzeciw, i pan z psem zobaczył mnie, gdy łapałem oddech.
Przeprowadziłem się do Kolorado i pewnej nocy obudził mnie potworny ból — okazało się, że w nocy niechcący przejechałem się po czarnej wdowie, która mnie ugryzła. Trafiłem do szpitala, dostałem leki przeciwbólowe; przez kilka dni czułem jak trucizna rozchodzi się po mięśniach. Przez długi czas miałem lęki przed zasypianiem po tym wydarzeniu.
Kiedy miałem ~9–10 lat, bawiłem się w wrestlerkę, obwiązałem ręce taśmą i usiadłem w wiatrołapie, gdzie spał rottweiler. Obudził się, warczał i nagle skoczył — chwycił mnie za ręce. Oderwałem taśmę, rzuciłem ją w jego stronę i uciekłem do domu. Przez kilka dni omijałem tego psa z daleka.
Jechałem autostopem z Uberem, kiedy pająk spadł z daszka i zawisł przede mną — wylądował potem w moich kolanach. Zemdlałem; pasażerowie twierdzili, że krzyczałem: „Wszyscy umrzemy!”.
Raz obudził mnie niedźwiedź, który zaczął obwąchiwać mi głowę — biwakowałem bez namiotu w Lyell Canyon w Yosemite. Po krótkiej konfrontacji niedźwiedź uciekł, ale ja nie spałem już tej nocy i wędrowałem dalej, czekając na świt.
Podczas ogniska w Ugandzie zauważyliśmy zdenerwowanego bawoła wodnego stojącego kilkanaście metrów od nas. Natychmiast uciekliśmy do lodgy i już nie wychodziliśmy tego wieczoru. Innym razem u jednego z przyjaciół ze stropu łazienki spadł wąż.
Na Florydzie nasza rodzina kąpała się, gdy nagle duży rekin byczołowaty zaczął nas ścigać, atakując z impetem kilka razy, aż w końcu odpłynął. Potem ratowałem małą dziewczynkę, która była sama w wodzie — to było naprawdę przerażające spotkanie z drapieżnikiem.
Podczas sadzenia drzew w północnej Kolumbii Brytyjskiej zobaczyłem grizzly pędzącego w stronę mojego kolegi, którego plecy były do niedźwiedzia. Zacząłem krzyczeć i wymachiwać rękami — niedźwiedź zatrzymał się, stanął na tylnych łapach, spojrzał na mnie i po chwili uciekł z powrotem do lasu z dwoma młodymi. Po tym musiałem usiąść — mięśnie nóg mi drżały.
Ścigały mnie psy bezpańskie, gdy przejeżdżałem rowerem z dużą prędkością. Musiałem przejechać przez ich stado, bo nie dało się bezpiecznie zawrócić. Najszybsze pedałowanie w życiu i świadomość, że upadek albo psy mogą mnie okaleczyć — bardzo straszne.
Byłem pijany na weselu i postanowiłem się przejść — natknąłem się na wombata, który mnie zaatakował. Te stworzenia są krótkimi kulistymi potworami mięśniowymi i potrafią biec naprawdę szybko. Uciekłem na przyjęcie z sercem w gardle.
Raz, gdy miałem 5 lat, sąsiedni doberman przewrócił mnie na ziemię i przypiął — stał nad mną, warczał. Dopiero właściciel krzyknął i odwołał psa. Nie wiem, czy chciał mnie zaatakować na serio, ale to było traumatyczne.
Jechałem rowerem w Szkocji i spotkałem ogromną highland cow biegnącą drugą stroną. Pomyślałem, że podejdę bliżej — błąd. Krowa zrzucona mnie z drogi, prawie zepchnęła w przepaść.
Jako dziecko oglądałem w nocy film o kosmitach w domku gościnnym na weselu. Obudziłem się w panice, krzycząc — okazało się, że to mój szczeniak bawił się moimi włosami. W tamtym momencie wydawało się jednak jak prawdziwy koszmar.
Magpies atakują na rowerze — wielokrotne naloty i bolesne uderzenia dziobem. Raz padłem na kierownicę i złamałem nos — znajomi myśleli, że to zabawne, ja mniej.
Spacerując leśną drogą z przyjaciółmi, nagle wyłoniły się dwa młode niedźwiadki, a matka podążyła tuż za nami. Uspokajaliśmy dziewczyny i na szczęście duża samica odeszła, zabierając młode.
W nocy zauważyłem olbrzymiego niedźwiedzia stojącego i patrzącego prosto na mnie. Zatrzymałem się, potem kontynuowałem powoli marsz — najbardziej przerażające spotkanie w moim życiu.
Na plaży podczas wyścigu trącilem ręką coś miękkiego — okazało się, że to pudełkowy meduza. Bolało, szybko wyszedłem z wody i skończyłem przegrywać wyścig.
Na stromym szlaku w Kalifornii napotkałem wiewiórkę biegającą w kółko z łatami sierści brakującymi. Rzuciłem kamieniem, by ją spłoszyć, a ona ruszyła prosto na mnie — okazało się, że to mogło być zwierzę chore (występowały tam przypadki zarazy i wścieklizny). Serce podeszło mi do gardła.
W Bali natknęliśmy się na agresywnego psa, który stał na wąskim przejściu i warczał. Poruszaliśmy się wyjątkowo powoli, żeby nie sprowokować ataku. Wyszliśmy cało, ale to było bardzo bliskie spotkanie.
Gdy miałem 8 lat, pies rodziców odgryzł mi kawałek wargi, gdy próbowałem zabrać mięso z blatu. Potrzebowałem szwów — blizna istnieje do dziś.
Raz pitbull zaszedł mnie, gdy szedłem na przystanek. Na szczęście tylko chciał się przywitać, ale przez kilka sekund było strasznie. To nie kwestia rasy — każdy duży pies potrafi przestraszyć.
Zawsze bałem się psów. Kiedyś w parku pojawił się pies bez opiekuna z piłką w pysku i zaczął biegać dookoła mnie, dopóki właściciel nie wrócił. Nie było to groźne, ale bardzo zaskakujące.
Na safari przy rezerwacie graniczącym z Kruger — przewodnik zaprosił nas do buszu, gdzie natknęliśmy się na lwy. Dwóch samców postawiło się i warczało, zmuszając nas do powolnego odwrócenia się i wycofania. Później, gdy siedzieliśmy w samochodzie, stado przebiegło tuż obok nas — wyglądało jakby obserwowali nas i planowali, co dalej. To było najbardziej przerażające doświadczenie safari, chociaż zakończyło się szczęśliwie.
Pracując w Amazonii w porze deszczowej spaliśmy w hamakach. Obudził mnie dźwięk drapania — jaguar próbował dostać się zza gałęzi nad nami. Trzymaliśmy machete przed sobą i po kilku machnięciach kot odszedł. Przez pół roku spałem z narzędziem przy sobie.
Kiedy byłem mały, bezpańskie psy stanęły między mną a obcym — wyglądały na agresywne, ale w rzeczywistości chroniły mnie. Wtedy jednak było to przerażające doświadczenie.
Na biwaku chłopcy przepchnęli mnie w stronę psa stróżującego — pies warczał, skakał i szczerzył zęby, ale był na łańcuchu i właściciel przyszedł w porę. To mogło skończyć się tragicznie.
Wracałem z pubu i nagle przed sobą usłyszałem odgłos skoku — kangur wylądował dosłownie dwa kroki przede mną po przeskoczeniu wysokiego ogrodzenia. Serce stanęło mi w miejscu.
Jako dziecko spałem u rodziny zastępczej z sheltie, która nagle zaatakowała, próbując złapać muchę nad moją głową — straciłem fragment wargi. Od tamtej pory boję się tej rasy.
Mój sąsiad miał owczarka niemieckiego, który kiedyś uciekł i rzucił się na mnie. W jakieś sposób obróciłem się i pies ugryzł mnie w plecy, przewracając mnie na chodnik. Dostałem szwy i szczepienia, a po pewnym czasie psa uśpiono po kolejnym incydencie.
Jeden z największych lęków — mocno zielona żaba drzewna w progu toalety. Mam fobię i wpadłem w panikę, krzyczałem, aż mąż ją wyniósł. Rodzina do dziś psuje mnie prezentami z motywem żab, które chowam w szafce.
Na próbie ślubu w lesie spotkaliśmy niedźwiedzia. Przebiegłem najszybciej jak potrafiłem — potem dowiedziałem się, że to był niedźwiedź tresowany przez trenera, ale wtedy byłem przerażony.
Jechałem motocyklem nocą, kiedy coś wielkości świstaka przebiegło mi przed maską i natychmiast z powrotem wpadło w trawę. Gdybym je potrącił — ja albo zwierzę stalibyśmy się papką. Strach do dziś pamiętam.
Gryzienie jako dziecko od nieznajomego psa i przypadkowe spotkanie z oposum, które syczało przy drzwiach nocą — takie drobne przerażenia zostają na długo.
Podczas geocachingu tata wszedł w krzaki i wyskoczył sęp indyjski — wszyscy prawie dostaliśmy zawału, a ptak jeszcze zrobił nam „prezent” w postaci odchodów.
W Australii wschodni brązowy wąż podniósł się, chcąc mnie ugryźć — to drugi najbardziej jadowity gatunek na świecie. Serce waliło jak oszalałe.
Na szlaku w Anchorage natknąłem się na mateczkę łosia z cielęciem. Jeden nieuważny pies wystraszył łosia, rozdzielając parę, a potem samica stanęła naprzeciwko mnie, gotowa do ataku. Przy użyciu powolnych ruchów i spokojnego głosu udało mi się się wycofać — miałem wielkie szczęście.
W Victoria Falls zobaczyłem stado pawianów, a alfa ruszył na nas, kiedy robiłem zdjęcia z fleszem. Wskoczyliśmy do domku, a pawian na chwilę zdawał się próbować wyważyć okno — miał potężne zęby, byłem przerażony jako dziecko.
Podczas biwaku w Australii zauważyliśmy dingo kręcące się po polu, a później wiele par oczu w świetle latarek. Najpewniej było zainteresowane jedzeniem — i to było bardzo niespokojne doświadczenie.
Na bagnie w Michigan drzemałem w kamuflażu, budząc się na dźwięk kroków. Ogoniasty drapieżnik (duży kojot) snuł się w pobliżu, podszedł i wskoczył na pień, na którym siedziałem, obwąchując mnie z tyłu głowy. Siedziałem z naciętą strzałą i słuchałem — to była chwila napięcia, ale na szczęście niegroźna.
Kolega opowiadał, że na wyjeździe w australijskich Alpach kangury obsiadły go i otoczyły w nocy. Został sam na polu z pięcioma parami światełek oczu patrzących w jego stronę — odczucia musiały być przerażające.
Atak rekina pielęgniarza podczas nurkowania — patrzyliśmy, jak drapieżnik próbuje dostać się do ryby pod koralem, a kiedy wskazał w moją stronę, musiałem wbić dzidę w jego nos, żeby się odczepił. Spotkanie oczu z takim drapieżnikiem to jeden z najbardziej przerażających momentów.
Na imprezie wielki karaczan przebiegł przez podłogę. Ktoś chwycił go gołą ręką i wrzucił na palnik gazowy — spalenie potwora zrobiło na nas wrażenie, a chłopak potem stwierdził, że nie chce już być manipulowany przez strach.
Zostałem zaatakowany przez grizzly w Tetonach — chciał wyrwać mój plecak z zapachami. Przykleił mnie do ziemi, rzucał jak lalką; przyjaciel używał sprayu na niedźwiedzie. Wyszedłem z tymi doświadczeniami z połamanymi kośćmi i kilkoma skaleczeniami, ale żywy.
W zeszłą jesień jechałem z tatą do szkoły, kiedy ciężarówka mijała nas na przeciwległym pasie, a znikąd wyskoczyło jelenie i przeleciało nad maską tamtej ciężarówki wpadło przed nas. To było przerażające i niespodziewane.
W Nowej Gwinei jako trzynastolatek zaczepiłem pływającego węża morskiego — białopasmowego. Dopiero później dowiedziałem się, że to jeden z najbardziej jadowitych węży morskich. Dobrze, że dzieciaki powiedziały mi go zostawić.
Spotkałem psa z wścieklizną na przedmieściach — stał, ślinił się, warczał, a potem ruszył w moją stronę. Przyjąłem postawę obronną i po minucie zwierzę powoli odsunęło się, nie zrywając jednak kontaktu wzrokowego. To było intensywne i dało mi niezły zastrzyk adrenaliny.
Mamy dla Was prawdziwą ucztę dla oczu! Dla miłośników słodkości przygotowaliśmy zbiór najcieplejszych zdjęć pokazujących…
Najbardziej niepokojące historie to te prawdziwe. Duchy i potwory mogą przestraszyć, ale łatwo je zbagatelizować.…
Dla wielu ludzi autobus to po prostu środek transportu, ale kreatywni twórcy reklam widzą w…
Wprowadzenie Pewnie zauważyłeś już, że Wish — amerykańska platforma e‑commerce — nie oszczędza na reklamach.…
Pocałuj i zatańcz w każdym pięknym miejscu Przyjaciel kiedyś powiedział: pocałuj się w każdym pięknym…
Codzienny składnik, który stał się dziełem sztuki Sól na kuchennym blacie wydaje się banalna, ale…