
Emily Blunt stanowczo sprzeciwiła się rosnącej popularności wirtualnych gwiazd tworzonych przez sztuczną inteligencję, wskazując na Tilly Norwood jako przykład, który uznała za „przerażający” i apelując do agencji aktorskich, by nie podpisywały z nią kontraktów.
Postać Tilly stworzyło studio Xicoia; jej prezentację podczas festiwalu filmowego w Zurychu przedstawiła Eline Van der Velden.
Tilly to młoda brunetka zaprojektowana jako złożony wizerunek przypominający cechy kilku znanych aktorek — w mediach pojawiły się porównania, że ma być „następczynią Scarlett Johansson”. Wkrótce po debiucie zainteresowanie wykazały agencje i menedżerowie.
W rozmowie, gdy pokazano Blunt zdjęcie Tilly, aktorka zareagowała z przerażeniem: „To AI? Boże, jesteśmy w tarapatach”.
Poproszona o komentarz, dodała: „To naprawdę, naprawdę przerażające. Agencje, nie róbcie tego. Przestańcie zabierać nam ludzkie relacje.”
Kiedy usłyszała, że Tilly została zaprojektowana tak, by przypominać Johansson, Blunt krótko odparła: „A mamy Scarlett Johansson.”
W odróżnieniu od żywych aktorek, wirtualne gwiazdy obiecują to, czego człowiek nigdy nie da — trwałość i brak zmienności: zawsze młode, zawsze „gotowe”, bez zmęczenia i bez skandali. Dla niektórych agencji to atrakcyjna alternatywa — pozorny talent bez typowych trudności związanych z zarządzaniem prawdziwymi ludźmi.
Wirtualne postaci nie potrzebują zespołu makijażystów, opiekunów czy drogich podróży. Mogą być dostępne non‑stop, działać na zawołanie i być całkowicie zależne od tego, jak agencja nimi pokieruje.
Do Blunt dołączyły inne znane nazwiska, które publicznie wyraziły sprzeciw wobec rozwoju wirtualnych celebrytów. Aktorka Melissa Barrera opublikowała złość w mediach społecznościowych, wzywając aktorów reprezentowanych przez agencje tworzące AI, by rozważyli zerwanie współpracy.
Mara Wilson zwróciła uwagę na etyczny aspekt projektu: zastanawiała się, co z setkami żywych kobiet, których rysy mogły posłużyć do stworzenia takiego „kompozytu” — czy naprawdę nie można było zatrudnić którejś z nich?
W rozmowie na antenie Whoopi Goldberg podkreśliła, że przewaga AI polega na tym, że jest wynikiem skumulowanej pracy tysięcy twórców: „Masz tu trochę czyjejś ekspresji, trochę innego aktora — to mieszanina, która może dawać niesprawiedliwą przewagę”.
Goldberg ostrzegła też przed szerszym społecznym skutkiem — jeśli będziemy polegać na takich rozwiązaniach, relacje międzyludzkie mogą się osłabić, bo ludzie będą coraz bardziej uzależnieni od ekranu.
Eline Van der Velden, twórczyni Tilly, broniła projektu, tłumacząc, że traktuje Tilly jako dzieło artystyczne, a nie zastępstwo dla pracujących aktorów. Podkreśliła, że cyfrowa postać ma wywoływać dyskusję i być narzędziem ekspresji twórczej.
View this post on InstagramA post shared by Tilly Norwood (@tillynorwood)
Van der Velden, sama będąc aktorką, podkreśliła, że AI to kolejne narzędzie w warsztacie twórczym, które może posłużyć do opowiadania historii.
Fenomen wirtualnych gwiazd nie jest nowy w części Azji — w Korei Południowej i Japonii eksperymentuje się z cyfrowymi idolami od lat. Przykładem jest grupa Eternity stworzona przez Pulse9: żaden z jej 11 członków nie istnieje w rzeczywistości, a mimo to na ekranie śpiewają i tańczą z precyzją dużych, dopracowanych zespołów.
Jedną z wyróżniających się postaci jest Zae‑in — zaprojektowana jako ideał, który łączy rap, śpiew, aktorstwo i projektowanie mody. Firma wykorzystała mieszankę generowanych głosów i motion capture; w razie potrzeby postać może „grać” kilka osób naraz, dzięki czemu wydawanie nowego materiału nie ustaje.
Poza w pełni wygenerowanymi postaciami, takimi jak Tilly czy Zae‑in, coraz częściej AI pojawia się jako narzędzie wspierające rzeczywistych artystów — podobnie jak kiedyś auto‑tune czy zaawansowana edycja dźwięku. Oprogramowanie potrafi poprawić wokal, przyspieszyć przygotowanie wersji piosenek w innych językach czy ułatwić produkcję treści.
W Korei firmy takie jak Hybe (odpowiedzialna m.in. za BTS) eksperymentują z ulepszaniem brzmienia wokali i wielojęzycznymi wydaniami, pokazując, jak AI i ludzcy wykonawcy mogą współpracować w praktyce.
W sieci pojawiło się wiele komentarzy, od ironicznych po alarmistyczne — niektórzy internauci pisali o „końcu branży, jaką znamy”, inni żartowali, że na czerwonym dywanie pojawią się stacje ładowania zamiast gwiazd. Dyskusja jasno pokazuje, że temat AI w rozrywce porusza zarówno twórców, jak i widzów.
Debata wokół Tilly Norwood i podobnych projektów stawia pytania o etykę, prawa do wizerunku, miejsca pracy i to, jak daleko przemysł powinien się posunąć, korzystając z technologii, które potrafią zastąpić lub znacząco zmodyfikować ludzki wkład.
Odstępy między słowami i kerning mogą wydawać się drobiazgiem — często nawet ich nie zauważamy…
Potrzebujemy przypomnienia, że świat może być piękny Od miłosnych historii po siłę wytrwałości Od romantycznych…
Życie potrafi zaskakiwać, a czasem dopiero po fakcie odkrywamy, jak blisko byliśmy katastrofy. Użytkownik Reddita…
Każda praca bywa trudna i wymaga poświęceń. Zawody związane z opieką psychiatryczną często są źle…
Według badań z 2022 roku około 5 milionów Amerykanów zostało adoptowanych, a między 2% a…
Mamy dla Was prawdziwą ucztę dla oczu! Dla miłośników słodkości przygotowaliśmy zbiór najcieplejszych zdjęć pokazujących…