
W jednym z najbardziej surrealistycznych momentów tego roku na Twitchu popularna streamerka Fandy postanowiła transmitować swój poród domowy na żywo dla dziesiątek tysięcy widzów.
Stream trwał ponad osiem godzin i pokazał, jak rodząca przebywa w dmuchanym basenie, by ostatecznie na antenie powitać swoją córkę, Lunę.
Wielu internautów gratulowało, ale równie głośne były głosy zdumienia i krytyki.
Gdy odeszły wody, Fandy — znana przede wszystkim ze streamów z World of Warcraft, Overwatch, League of Legends i Just Chatting — rozpoczęła transmisję, a ponad 30 000 osób obserwowało jej akcję porodową.
W miarę pojawiania się skurczów rozmowy z widzami trwały, a streamerka nawet żartowała między kolejnymi falami bólu. „Czekałam na nią wieczność. No już, wyjdź wreszcie” — mówiła w pewnym momencie z uśmiechem.
Na czacie pojawiały się tłumy komentarzy — zarówno pełnych wsparcia, jak i niedowierzania — a według doniesień CEO Twitcha wpisał się do czatu z życzeniami, co sugerowało, że platforma nie miała zastrzeżeń do pozostawienia transmisji online.
Transmisja pokazała Fandy wspieraną przez bliskich, rodzącą w dmuchanym basenie; na miejscu czuwał również lekarz, by w razie potrzeby interweniować.
Po intensywnych chwilach na antenie pojawiła się Luna — pierwsze chwile noworodka zostały uwiecznione na transmisji.
Wielu twórców dołączyło do oglądania, relacjonując i komentując swoją reakcję na transmisję Fandy. Popularni streamerzy kibicowali, żartowali i reagowali na to, co działo się na ekranie.
Nie brakowało jednak też krytycznych głosów. Niektórzy domagali się, by wyłączyć kamerę: „Trzeba to zatrzymać. Stary, wyłącz kamerę” — mówili wprost ci, którzy uważali, że niektóre granice zostały przekroczone.
Mimo że transmisja unikała ukazywania treści rażąco intymnych czy drastycznych, debata o tym, co wypada pokazywać publicznie, szybko przybrała na sile.
W miarę jak klipy z transmisji rozchodziły się po sieci, toczyła się gorąca dyskusja na temat tego, czy transmitowanie porodu nie przekracza granic dobrego smaku i prywatności.
Dla jednych był to wzruszający, naturalny obraz macierzyństwa, który pomaga normalizować coś, co bywa ukrywane; inni zaś uznali, że to zbyt osobista chwila, by dzielić ją z milionami obcych.
Pojawiały się pytania: czy dziecko za kilkanaście lat nie poczuje się wykorzystane, gdy natrafi w sieci na nagranie z własnych pierwszych minut życia? Czy noworodek ma prawo do prywatności i godności, które powinny być szanowane od pierwszych chwil?
W sieci szybko pojawiły się zrzuty ekranu, klipy i wpisy komentujące niecodzienny temat — od braw i gratulacji po zaniepokojenie i potępienie. Nie brakowało porównań do telewizyjnego „Truman Show” czy ironicznych komentarzy dotyczących widoczności wpisów w czacie przy narodzinach.
Rozmowa skupiła się na etyce pokazywania noworodka i na tym, jakie konsekwencje może mieć natychmiastowe wystawienie dziecka na oglądanie przez nieznane osoby. Temat prywatności najmłodszych i granic tworzenia treści w internecie pozostał jednym z najczęściej poruszanych w komentarzach.
Odstępy między słowami i kerning mogą wydawać się drobiazgiem — często nawet ich nie zauważamy…
Potrzebujemy przypomnienia, że świat może być piękny Od miłosnych historii po siłę wytrwałości Od romantycznych…
Życie potrafi zaskakiwać, a czasem dopiero po fakcie odkrywamy, jak blisko byliśmy katastrofy. Użytkownik Reddita…
Każda praca bywa trudna i wymaga poświęceń. Zawody związane z opieką psychiatryczną często są źle…
Według badań z 2022 roku około 5 milionów Amerykanów zostało adoptowanych, a między 2% a…
Mamy dla Was prawdziwą ucztę dla oczu! Dla miłośników słodkości przygotowaliśmy zbiór najcieplejszych zdjęć pokazujących…