
Według badań z 2022 roku około 5 milionów Amerykanów zostało adoptowanych, a między 2% a 4% obywateli USA adoptowało jakieś dziecko. To obejmuje adopcje międzynarodowe, adopcje dzieci, których rodzice biologiczni nie mogli się zająć, a także przejmowanie opieki przez krewnych lub rodziców zastępczych. Niezależnie od drogi, którą dziecko trafiło do osób, które nie są jego biologicznymi rodzicami, ich rodzina i doświadczenia są w pełni ważne.
Osoby adoptowane dzielą się swoimi doświadczeniami na Reddicie — o tym, co chcieliby, by inni zrozumieli, o pytaniach, na które nie mają odpowiedzi, i o refleksjach na temat tego, kto jest dla nich „prawdziwym” rodzicem. Poniżej zebraliśmy fragmenty tych wypowiedzi.
1. Moja rodzina adopcyjna TO moja rodzina. Nie nazywajcie mojej rodziny biologicznej „prawdziwą” rodziną. 2. Komplikacje związane z tożsamością zostają z tobą na zawsze — każdy radzi sobie inaczej. 3. Krew to nie wszystko — traktuję najbliższych przyjaciół jak rodzinę. Jestem otwarty, bo wychowałem się z jasnym przekazem o adopcji i chcę, żeby inni rozumieli.
Jestem „póładoptowany”, bo mój ojczym adoptował mnie formalnie po ślubie z moją mamą. Ludzie nie rozumieją, że adopcja nie musi wiązać się z byciem sierotą czy tragedią.
Zdziwienie lekarzy, gdy w rubryce „historia chorób w rodzinie” wpisujesz „nieznane”. Jakby zamknięta adopcja była tak rzadka, że nigdy o niej nie słyszeli.
U mnie nie ma prostej dychotomii „prawdziwi” vs „biologiczni” rodzice. Mam cztery osoby, z którymi łączą mnie różne, unikalne relacje — adoptowane i biologiczne — i wszystkie są częścią mojego życia; używam tych określeń, bo są najprostsze do wytłumaczenia.
Mój przypadek: zostałem adoptowany przez dziadków, żeby nie być pionkiem w rozwodzie rodziców. Przez osiem lat czułem się ich dzieckiem i kochałem ich. Później wybrałem zamieszkać z mamą biologiczną i przez to poczułem długotrwały konflikt lojalności. Po śmierci babci uderzyło mnie, że to ona i dziadek byli moimi prawdziwymi rodzicami — straciłem ich na zawsze. Jestem im ogromnie wdzięczny za życie, które mi dali.
Kiedy miałem 28 lat, do pracy przyszedł mężczyzna, który wyglądał jak ja. Okazało się, że to mój ojciec biologiczny — próbował się ze mną skontaktować przez 18 lat. To było emocjonalne i trudne do ogarnięcia; od tamtej pory rozmawiamy sporadycznie, uczę się, jak to wszystko poukładać.
Moja ciocia i wujek opiekowali się mną, gdy rodził się mój ojciec biologiczny w śpiączce — ostatecznie zostali moimi prawnymi opiekunami. Miałem kontakt z matką biologiczną, ale życie porozrzucało mnie między domami i to wczesne poczucie niestabilności wpłynęło na moje przywiązania; stałem się bardzo samodzielny.
Nie szukałem biologicznych rodziców przez długi czas — dopiero gdy sam zostałem rodzicem, zacząłem martwić się o historię medyczną. Ostatecznie odnalazłem dokumenty i ustaliłem, kto była moja biologiczna matka, ale zmarła tuż przed tym odkryciem. Jestem w porządku z tym, jak przebiegło moje życie — miałem wspaniałych rodziców, którzy mnie kochali.
Moja żona i ja jesteśmy oboje adoptowani — nasze dzieci są jedynymi nam znanymi biologicznymi krewnymi. To było przytłaczające, gdy po raz pierwszy spotkałem osobę, która była naprawdę spokrewniona ze mną genetycznie, w dniu narodzin naszej córki.
Adoptowana z Chin, znaleziono mnie na ławce w parku. Ludzie ciągle pytają, czy chcę szukać rodziców — bardzo bym tego chciała, ale nie wiem, od czego zacząć. Martwię się też o genetykę i choroby dziedziczne, a jako osoba pochodzenia azjatyckiego zastanawiam się czasem, czy nie jestem spokrewniona z kimś, z kim umawiam się randkowo. Brakuje mi też kulturowych tradycji, których nie miał kto mnie nauczyć.
Adopcja nie daje „lepszego” życia — daje inne życie. Nie znam źródeł moich talentów ani cech wyglądu. Moi pierwsi rodzice chcieli dla mnie otwartego, kochającego domu; ci, którzy mnie adoptowali, okazali się mieć inne wartości, co wpłynęło na to, że nie czułem się traktowany równie.
Moi rodzice adopcyjni są moimi „prawdziwymi” rodzicami — to oni mnie wychowali. Tak, spotkałem też moich rodziców biologicznych.
To, że czuję silne pociągnięcie do odnalezienia rodziny biologicznej, nie znaczy, że adopcja była „zła” ani że jestem „niewdzięczny”. Kocham moją rodzinę adopcyjną, ale brak informacji o korzeniach potrafi doprowadzić do desperacji, której nie życzyłbym nikomu.
Mężczyzna i kobieta, którzy mnie wychowali, są moimi prawdziwymi rodzicami. Ludzie, którzy dali mi DNA, to moi rodzice biologiczni.
Bolało, gdy ludzie wyśmiewali się z mojego pochodzenia. Jako dziecko słyszałem plotki i docinki, że moja „prawdziwa” mama mnie nie chciała — to wpisało się w mój sposób myślenia i utrudniało przyjmowanie pochwał czy zawieranie bliskich relacji.
Adoptowany z Kolumbii, w białej rodzinie z rodzeństwem o blond włosach i niebieskich oczach. Nigdy nie miałem problemów z tożsamością — kocham swoje ciemne rysy i nie czuję potrzeby szukania biologicznej mamy. Mam szczęśliwe życie i jestem za nie wdzięczny.
Skontaktowałem się z rodziną ze strony ojca biologicznego i odkryłem, że ojciec zmarł 15 lat wcześniej. Mam przyrodniego brata, który wysłał mi coś wykonanego przez ojca — okazało się, że to drewniany nocnik dziecięcy. To było i zabawne, i wzruszające: czasem jedyny związek z nieznaną osobą ma absurdalny wymiar.
Poszukiwanie rodziców biologicznych może być często beznadziejne i frustrujące — to ważny, trudny element adopcyjnej rzeczywistości.
Moje rodzeństwo i ja zostaliśmy zabrani siłą przez policję — moja historia była inna, z bliznami i problemami z przywiązaniem. Ale nie jestem „zepsuty”. Jestem więcej niż moje pochodzenie i moja przeszłość.
Nie obrażają mnie pytania, poza jednym: „Czy nazywasz ludzi, którzy cię adoptowali, mamą i tatą?” Zostałem adoptowany przy narodzinach — mam tylko rodziców, którzy mnie wychowali, i to oni są dla mnie mamą i tatą.
Jedna z największych nieporozumień to przekonanie, że miałem wybór. Miałem 14 lat, kiedy zostałem adoptowany — nie wszyscy chcą córki czy synów w tym wieku, więc pytanie „czy jesteś zadowolony z rodziny?” bywa irytujące, bo wybór nie był mój.
Odstępy między słowami i kerning mogą wydawać się drobiazgiem — często nawet ich nie zauważamy…
Potrzebujemy przypomnienia, że świat może być piękny Od miłosnych historii po siłę wytrwałości Od romantycznych…
Życie potrafi zaskakiwać, a czasem dopiero po fakcie odkrywamy, jak blisko byliśmy katastrofy. Użytkownik Reddita…
Każda praca bywa trudna i wymaga poświęceń. Zawody związane z opieką psychiatryczną często są źle…
Mamy dla Was prawdziwą ucztę dla oczu! Dla miłośników słodkości przygotowaliśmy zbiór najcieplejszych zdjęć pokazujących…
Najbardziej niepokojące historie to te prawdziwe. Duchy i potwory mogą przestraszyć, ale łatwo je zbagatelizować.…