
Dobra przemowa na weselu to sztuka — ale zepsuć ją można w sekundę. Alkohol, trema i brak wyczucia potrafią zamienić nawet najsympatyczniejszy toast w niezręczną katastrofę. Poniżej zebraliśmy opowieści o najbardziej krępujących i niewłaściwych momentach podczas ślubów — historie, które lepiej zostawić w sferze anegdot, a nie powtarzać przy własnym ołtarzu.
Moja siostra wychodziła za mąż w niewielkiej mennonickiej wspólnocie w Kanadzie. Drużba, Josh, który był czarnoskóry, rozpoczął przemowę słowami: „Jestem Josh, tym, na którego wpatrywaliście się cały dzień”. Wszyscy śmiali się do rozpuku — choć to dość odważne otwarcie w tak konserwatywnym otoczeniu.
Byłam na jednym weselu — to był ślub kuzynek mojego ojca. Ojciec pana młodego wstał przy ołtarzu i oznajmił: „Cieszę się, że tu dotarłem. Mam raka i niedługo umrę. Gratulacje dla mojego syna i jego pięknej żony. Korzystajcie z czasu!”. Zapanowała absolutna cisza — chyba nikt nie wiedział, jak na to zareagować. (Na marginesie: to wydarzyło się w 2008 r., a pan młody nadal żyje.)
Ojciec panny młodej opisał ją jako „brzydkie kaczątko” rodziny — i został wygwizdany. Nie tego oczekuje się po ojcowskiej przemowie.
Na weselu moich rodziców ksiądz zaczął od słów: „Zebraliśmy się dziś na tym pogrzebie…”. Zanim ktoś go powstrzymał, wygłaszał fragmenty mowy pogrzebowej. Trudno nie winić ludzi za konsternację — ksiądz był już chyba po wieku emerytalnym.
Na jednym ze ślubów pastor wygłaszał wykład o tym, jak małżeństwa często się rozpadają. Przez 15 minut rozwodził się nad rozwodami, swoim doświadczeniem w poradnictwie i tym, że wielu par kończy w separacji — i nie przeszedł na żaden pozytywny wniosek. Panna młoda i pan młody wyglądali przy tym zrozpacznie; okazało się potem, że mówca był rodzinnym przyjacielem z niewypowiedzianym zauroczeniem w pannie młodej.
Na weselu kolegi drużba w trakcie przemowy odszedł na bardzo niezręczny wątek: że stracił dziewictwo z panną młodą i nigdy by nie przypuszczał, że skończy się to z jego najlepszym przyjacielem. Cisza i konsternacja gwarantowane.
Bardzo pijany drużba wypalił: „Nie mogę uwierzyć, że ją zapłodniłeś i nikomu o tym nie powiedziałeś”. W tłumie zapadła cisza, a twarz ojca panny młodej czerwieniła się z gniewu.
Drużba powiedział: „Kiedy mówiłeś, że kiedyś będę twoim drużbą, nie sądziłem, że stanie się to pół roku później. Mam nadzieję, że wiecie, co robicie”. Para rozstała się cztery miesiące później — byli ze sobą krótko.
Matron of honor pomyliła mnie z byłym chłopakiem panny młodej, odwołując się do mnie innym imieniem w trakcie toastu. Śmiałem się wtedy, ale szczerze mówiąc poczułem się upokorzony.
Babcia panny młodej została poproszona o błogosławieństwo przed posiłkiem. Zamiast krótkiej modlitwy wyciągnęła trzy kartki wypełnione z obu stron i przez 15 minut opowiadała historię wszystkich członków rodziny — kto gdzie mieszka, co robią obecnie, aktualizacje o siostrzeńcach i kuzynach. Nikt tego nie oczekiwał. Mój ojciec i ja zdążyliśmy wypić i zamówić kolejne drinki, zanim skończyła — stąd w rodzinie określenie „błogosławieństwo na trzy drinki”.
Na weselu kuzyna dwóch kumpli mieli umowę: wzajemnie będą drużbami. Na końcu przemowy jeden z nich przeszedł do mooningu gości — stanął na krześle i obnażył się tyłem do zgromadzonych. Rodzina panny młodej natychmiast wyszła. Dla niektórych było to zabawne, dla innych — skandal.
Koleżanka opowiedziała historię o żarcie na weselu (o sałacie zamiast śniadania w łóżku), który obraził rodzinę panny młodej. Przygotowując się do własnej przemowy, ta opowieść raczej nie dodawała mi otuchy.
Przyjaciel mojego brata, choć znał go od dzieciństwa, w przemowie skupił się wyłącznie na własnym rozwodzie, walce o opiekę nad dzieckiem i tym, jak bardzo bolało go oglądać szczęście nowożeńców. W dodatku mówił monotonnym, zupełnie pozbawionym emocji głosem — niezręczność gwarantowana, zwłaszcza że jego była żona siedziała wśród gości.
Na weselu kuzyna jeden z przyjaciół wygłosił wzruszającą mową, ale potknął się i dodał: „Jeśli ci dwaj mogą się pobrać, to każdy może”. Nie brzmi to zbyt kojąco.
Szczera, ale bolesna przemowa siostry panny młodej, która płakała i błagała, że czuje się nieukończona, ponieważ jej brat znalazł miłość przed nią. Pięć minut szlochania i do tego fałszywy śpiew — nikt nie czuł się dobrze po takim numerze.
Drużba potknął się w przemowie i skończył słowami: „Przepraszam, stary, następnym razem będzie lepiej”. Ojciec panny młodej od razu odciągnął go na bok i zrobił mu solidną reprymendę.
Mój ojciec na ślubie z nową żoną omyłkowo nazwał ją imieniem swojej byłej — mojej matki. Moment ciszy i konsternacji na twarzach gości był bolesny dla wszystkich zaangażowanych.
Panna młoda w przemowie zamiast podziękować małżonkowi mówiła wyłącznie o sobie i swoim cudownym życiu. Na koniec oblizywała talerz przed 250 osobami — była tak pijana, że ledwo się trzymała. Niektórzy nazbyt dosłownie wzięli frazę „kochać jedzenie”.
Drużba publicznie wywlekał brudy pana młodego — opowiadał o jego wadach i problemach. Porada: jeśli przemowa stawia pannę lub pana młodego w złym świetle, lepiej ją przepisać. Nie psuj czyjegoś najważniejszego dnia.
Mój brat, jako drużba, opowiedział wzruszającą historię o tym, jak w wieku 16 lat oszukiwałem, żeby pójść na randkę zamiast na trening baseballowy. Spotkałem żonę, gdy miałem 18 lat — dzięki, bracie, za tę nostalgiczno-kruche wycieczkę w przeszłość.
Drużba podsumował życzenia słowami: „Oby wasze wzloty i upadki były w łóżku”. Niekoniecznie najbardziej subtelna erotyczna metafora na weselu, szczególnie przy rodzinach z dziećmi.
W kościele ksiądz, omawiając terapię małżeńską pary, opowiedział o licznych zdradach pana młodego. Większość gości nie wiedziała o tych problemach, więc atmosfera zrobiła się bardzo napięta i niezręczna.
Drużba opowiedział anegdotę o panna młodej oddającej mocz do czyichś butów pod stołem. To z pewnością nie jest historia, którą większość par chciałaby usłyszeć publicznie.
Na ślubie mojego wuja pastor wielokrotnie mylił imię pana młodego z imieniem jego byłego męża — zdarzało się to podczas przysięgi. Rodzina nie była zachwycona takim lapsusem.
Byłam na weselu, na którym obie rodziny były niezadowolone z wyboru pary. Drużba zwrócił się do kogos z tyłu sali: „Zawsze myśleliśmy, że poślubi X, ale cóż — witamy w rodzinie”. Okazało się, że X to była dawna partnerka pana młodego. Po weselu para zamieszkała z rodzicami panny młodej, przyjaciele stracili z nim kontakt, a dawny związek wyjechał za granicę. Czasem krótkie, niewyważone komentarze potrafią zniszczyć relacje na lata.
Każda praca bywa trudna i wymaga poświęceń. Zawody związane z opieką psychiatryczną często są źle…
Według badań z 2022 roku około 5 milionów Amerykanów zostało adoptowanych, a między 2% a…
Mamy dla Was prawdziwą ucztę dla oczu! Dla miłośników słodkości przygotowaliśmy zbiór najcieplejszych zdjęć pokazujących…
Najbardziej niepokojące historie to te prawdziwe. Duchy i potwory mogą przestraszyć, ale łatwo je zbagatelizować.…
Dla wielu ludzi autobus to po prostu środek transportu, ale kreatywni twórcy reklam widzą w…
Wprowadzenie Pewnie zauważyłeś już, że Wish — amerykańska platforma e‑commerce — nie oszczędza na reklamach.…