Każda praca bywa trudna i wymaga poświęceń. Zawody związane z opieką psychiatryczną często są źle rozumiane, dlatego łatwo o brak szacunku dla osób, które w nich pracują. Poniżej zebraliśmy relacje z pobytów i pracy w placówkach psychiatrycznych — surowe, ludzkie świadectwa o sytuacjach stresujących, trudnych decyzjach i codziennych wyzwaniach.
#1
Jako nastolatek trafiłem na jakiś czas do szpitala psychiatrycznego po silnej reakcji na lek przeciwlękowy — miałem paranoję. Wśród pacjentów była około 40-letnia kobieta, przekonana, że jest Lady Gagą. Chodziła w bikini, aksamitnej bluzie i okularach, występowała przy posiłkach i na grupie, śpiewała i odgrywała znane piosenki. Personel starał się nie podtrzymywać jej urojeń, ale i tak potrafiła być rozrywkowa. Pielęgniarka powiedziała mi, że wracała co kilka miesięcy z nową urojeniową tożsamością — zawsze ciekawie było zobaczyć, kim będzie następną wizytę.
#2
W domu grupowym dla nastoletnich pacjentów trafiła dziewczyna przyjmująca silne leki po gwałtownych zachowaniach. Ruchy miała spowolnione, była odrealniona, co sprawiało, że inne dziewczyny ją drażniły. Kiedy ktoś zasugerował, by się broniła, odpowiedziała spokojnie: „Proszę pani, tamte dziewczyny nie zasługują na to, co mogę im zrobić.”
#3
Przez pięć lat pracowałem w szpitalu psychiatrycznym. Najbardziej przerażające było zdarzenie z pacjentką po operacji usunięcia połykanego przedmiotu — rozdarta rana pooperacyjna, pacjentka trzymała fragment jelita w dłoniach, a krew była wszędzie. Wyglądała, jakby nie odczuwała bólu; jedynie beznamiętnie patrzyła, jakbyśmy jej przeszkadzali. To mnie tak dotknęło, że po jakimś czasie zrezygnowałem z pracy.
#4
Spotkałem dziewczynkę w wieku 5–6 lat hospitalizowaną za próbę uduszenia nowo narodzonego brata — mówiła, że chce, żeby umarł, bo rodzice go za bardzo kochają. Zmieniała się nagle z nadmiernie czułej w kogoś, kto życzył śmierci. Rodzice nie zgodzili się na szybkie wypisanie; sprawą zajęły się służby rodzinne.
#5
Pacjentka ze schizofrenią afektywną, długo bez leków, miała nietypowe zachowania — załatwiała się na kocu w pokoju. W pewnym momencie zdenerwowała się na kolegę i owinęła mu twarz „kocem-toaletą”. To chyba jedno z najbardziej odrażających wspomnień pracowników.
#6
Mój ojciec pracował w ośrodku dla weteranów — wielu z nich miało PTSD i czasem „wchodziło w tryb wojenny”: nagłe, gwałtowne reakcje w stylu filmowego Rambo. Bywało to przerażające dla opiekunów.
Reklama
#7
Pracowałem w ochronie w oddziale krótkoterminowym. Jeden pacjent skórał się tak intensywnie, że stracił połowę włosów po prawej stronie głowy — a mimo to ciągle drapał się wpatrzony w naszą ekipę. Najbardziej przerażające było zabezpieczanie nagiej kobiety, która podczas zapinania pasów w krześle zdążyła prawie ugryźć mnie w gardło — na szczęście pielęgniarka złapała ją za włosy i zapobiegła tragedii.
#8
Pewna starsza pacjentka była w dobrym nastroju i miała niedługo iść do domu, aż odwiedziła ją córka — coś to uruchomiło i następnego dnia kobieta siedziała na łóżku z wyrwanymi włosami, w stanie przypominającym katatonię, pytała tylko: „Czy cię skrzywdziłam?” Później straciła kontrolę nad funkcjami fizjologicznymi i szybko przetransferowano ją do innego ośrodka. Transformacja w ciągu 24 godzin była szokiem.
#9
Przez cztery lata na oddziałach psychiatrycznych spotkałem 17-letnią dziewczynę niezwykle agresywną. Chciała krzywdzić wszystko i wszystkich. Jednego dnia pacjentka podsłuchała rozmowę telefoniczną, w której dziewczyna poprosiła chłopaka, by przyniósł tarantulę — planowała dać jej ugryźć siebie i innych, a potem wypuścić pająka na oddziale. To był poważny i niebezpieczny plan.
#10
Moja mama jest pielęgniarką psychiatryczną od prawie 30 lat. Opowiadała o pacjentce, która w nocy wlazła do kuchni, zagotowała wodę i wylała ją na głowę młodej stażystki — dziewczyna doznała poważnych oparzeń i już nie wróciła do zawodu. Inny pacjent jadł i pił wszystko, w tym własne wydaliny i chemikalia — kiedyś trzeba było wyciągać z niego nienaruszoną poszewkę od poduszki. Była też kobieta na stałej obserwacji, która przełknęła perukę, żeby udusić się na oczach personelu.
#11
Kilka pamiętnych historii: mężczyzna rzucił krzesłem w szybę, bo „chciał świeżego powietrza”; kobieta, która uważała, że jest żoną Jezusa i zaczęła prześladować pacjenta przypominającego Jezusa; starsza pani, której nie pozwolono nosić podkolanówek i w panice trzeba było ją uspokajać piosenką i uśmiechem; pacjent, który regularnie niszczył wyposażenie za ogromne kwoty; oraz pacjentka, która nie mówiła po angielsku i bełkotała w nieznanym języku, co utrudniało opiekę.
#12
Nie jestem pracownikiem, ale byłem hospitalizowany kilkukrotnie. Słyszałem o kobiecie przekonanej, że jest w ciąży — to częsta urojenie; inna pacjentka twierdziła, że rodzi tysiące dzieci. Był też mężczyzna, który myślał, że rozmawia z prezydentem i mył się żelem antybakteryjnym bez końca. Mimo sensacyjnych opowieści, większość pacjentów była zwyczajnie smutna.
#13
Byłam pacjentką oddziału młodzieżowego. Jedna osoba ze schizofrenią nagle zniszczyła salę: rzucała krzesłami, wspięła się na stanowisko pielęgniarek i wywołała duże zniszczenia. Przeniesiono ją do innego szpitala, myślałam, że już jej nie zobaczę — a potem natknęłam się na nią w tej samej placówce, stojącą przy łóżkach innych dziewcząt i zostawiając straszne notatki.
#14
Pracowałam w ośrodku dla dzieci z poważnymi zaburzeniami emocjonalnymi. Chłopcy często reagowali agresją fizyczną, natomiast dziewczyny potrafiły atakować w bardziej przemyślany sposób: jedna chowała się na półce i wyskakiwała, inna w sklepie zaczęła rzucać proszkiem do prania. Raz podczas próby przytrzymania agresywnej czternastolatki koleżanka została ugryziona — krew lała się z rany. Bywało też, że jedna z pracownic przyniosła nóż do pokrojenia arbuza, co skończyło się sytuacją, w której dziewczynka przecięła komuś dłoń i uciekła z nożem. Musieliśmy użyć pokoju wyciszenia i stałej obserwacji co 15 minut. Przez takie doświadczenia poznałam też mojego męża — pracowaliśmy na nocnej zmianie, gdy dzieci zbuntowały się jednocześnie; to był chaos, ale przetrwaliśmy i od tamtej pory jesteśmy razem wiele lat.
#15
Byłam kiedyś pacjentką. W środku nocy ktoś wszedł do mojego pokoju — pomyślałam, że to rutynowa kontrola, ale po chwili jeden z agresywniejszych pacjentów rzucił się na mnie i musiał być zabezpieczony. Potem przydzielono straż przy jego drzwiach, by nie wychodził sam.
#16
Mój tata pracował w szpitalu z małym stawem w holu. Jeden z pacjentów godzinami wpatrywał się w ryby — po jakimś czasie tata zauważył, że ryb już nie ma: pacjent łapał je rękami i jadł. Mówiąc wprost — wyłowił kilkadziesiąt rybek i je pożarł.
#17
Gdy byłem hospitalizowany, była tam dziewczyna, która cały dzień pisała listy do duchów — siedziała i tworzyła kartkę za kartką, rozmawiając o swojej „znajomości” z zaświatami.
#18
Mój ojciec pomagał dorosłym chorym na schizofrenię, którzy czasem przestawali przyjmować leki. Jeden z nich zajął się robieniem bomb z prochu w piwnicy — znaleziono u niego beczki z materiałami, trzeba było ewakuować sąsiedztwo i przenieść go na oddział o zaostrzonym rygorze.
#19
W mojej pracy spotkałem pacjentów, którzy krzyczeli i rzucali się, ale kilku kolegów zostało też uderzonych bez ostrzeżenia — w jednej chwili rozmowa, w następnej nagły cios. Jeden współpracownik miał złamany nos, inny doznał wstrząśnienia i rehabilitował się rok. Pracownicy oddziałów psychiatrycznych muszą być twardzi.
#20
Moja mama, psycholog, miała pacjentów, którzy zaczęli ją prześladować — znajdowali jej profile, numer telefonu i kontaktowali się prywatnie. To jedna z bardziej niebezpiecznych stron pracy ambulatoryjnej.
#21
Znajomy z pracy opowiadał o pacjentce z samookaleczającymi się zachowaniami, która ukryła w udzie pusty długopis, by się skaleczyć, gdy nikt nie patrzy. Udało jej się to dobrze ukryć pod szpitalnym ubraniem, więc odkrycie zajęło trochę czasu.
#22
W ośrodku opieki nad seniorami jeden pacjent monotonnie mamrotał liczby, aż nagle przerwał, spojrzał w pusty fotel i powiedział: „Tu kiedyś siedziała ona”. Potem wrócił do mamrotania — zwykły dzień w pracy z zaburzeniami pamięci.
#23
Pracuję w domach grupowych. Mamy dziewczynę, która połyka szkło, żyletki i baterie dla uwagi; mężczyznę, który wierzy, że jego wydaliny są jego „dzieci”; niewidomego chorego na schizofrenię; osobę z zaburzeniem afektywnym o cechach socjopatii; kogoś, kto boi się wychodzić, bo „umarli krewni okradają go z rzeczy” — i faceta przekonanego, że podróżował w czasie i założył Metallicę. To miejsce pełne trudnych przypadków.
#24
Byłam pacjentką. Jedna kobieta godzinami opowiadała, że lekarze obcinali jej włosy centymetr po centymetrze, ale Jezus się im odpłaci. Kilka dni później wyrwała szybę przy stanowisku pielęgniarek i przez tydzień zamontowano tam deskę. Inna pacjentka chodziła i mamrotała, czasem aż wychodziła ze śladem moczu. Rok później spotkałam ją na ulicy wśród bezdomnych — nie było lepiej.
#25
Pracowałem przy remoncie domu opieki psychogeriatrycznej. Druga kondygnacja była najstraszniejsza — jedna kobieta krzyczała non stop, inna, nazwiska Rita, podążała za nami, „tańcząc”. Praca tam cieszyła najbardziej, gdy wreszcie się skończyła.
#26
Mój tata, policjant, był wysyłany do szpitala psychiatrycznego — pamiętam, jak pacjentka podeszła do niego i krzyknęła: „Mam dynamit w tyłku i zaraz wybuchnie, czy chcesz stać bezczynnie?!” Tata był zdezorientowany i poprosił personel o zajęcie się sytuacją.
#27
Kobieta podeszła do przyjaciółki, delikatnie ścisnęła jej pierś, powiedziała „BĄK!” i zaczęła śmiać się i klaskać, odchodząc w ekstazie. Drobne, dziwne zachowania potrafią być przez personel zapamiętane na długo.
#28
Mieliśmy pacjenta, któremu nie podobało się, gdzie była umieszczona futryna — po prostu wyrwał drzwi i odłożył je na bok.
#29
Znajoma spędziła trzy tygodnie w instytucie z powodu zaburzeń odżywiania i uzależnień. Opowiadała, że codziennie rano jakiś chłopak chodził nago po korytarzu — dla stałych pacjentów to było normalne, ale dla nowoprzyjętych szokujące.
#30
Rozmawiałem kiedyś z pacjentem na dziedzińcu, który w prosty sposób wyrzucił, co doprowadziło go do aresztowania — powiedział, że „nie zrobił tego”, choć opisywał szczegóły. Sprawdziłem później sprawę i odkryłem, że ofiara miała mniej więcej mój wiek i mieszkała niedaleko. To mocne uczucie, kiedy historia pacjenta nagle dotyka twojego życia.
Reklama
Każda praca bywa trudna i wymaga poświęceń. Zawody związane z opieką psychiatryczną często są źle rozumiane, dlatego łatwo o brak szacunku dla osób, które w nich pracują. Poniżej zebraliśmy relacje z pobytów i pracy w placówkach psychiatrycznych — surowe, ludzkie świadectwa o sytuacjach stresujących, trudnych decyzjach i codziennych wyzwaniach.
#1
Jako nastolatek trafiłem na jakiś czas do szpitala psychiatrycznego po silnej reakcji na lek przeciwlękowy — miałem paranoję. Wśród pacjentów była około 40-letnia kobieta, przekonana, że jest Lady Gagą. Chodziła w bikini, aksamitnej bluzie i okularach, występowała przy posiłkach i na grupie, śpiewała i odgrywała znane piosenki. Personel starał się nie podtrzymywać jej urojeń, ale i tak potrafiła być rozrywkowa. Pielęgniarka powiedziała mi, że wracała co kilka miesięcy z nową urojeniową tożsamością — zawsze ciekawie było zobaczyć, kim będzie następną wizytę.
#2
W domu grupowym dla nastoletnich pacjentów trafiła dziewczyna przyjmująca silne leki po gwałtownych zachowaniach. Ruchy miała spowolnione, była odrealniona, co sprawiało, że inne dziewczyny ją drażniły. Kiedy ktoś zasugerował, by się broniła, odpowiedziała spokojnie: „Proszę pani, tamte dziewczyny nie zasługują na to, co mogę im zrobić.”
#3
Przez pięć lat pracowałem w szpitalu psychiatrycznym. Najbardziej przerażające było zdarzenie z pacjentką po operacji usunięcia połykanego przedmiotu — rozdarta rana pooperacyjna, pacjentka trzymała fragment jelita w dłoniach, a krew była wszędzie. Wyglądała, jakby nie odczuwała bólu; jedynie beznamiętnie patrzyła, jakbyśmy jej przeszkadzali. To mnie tak dotknęło, że po jakimś czasie zrezygnowałem z pracy.
#4
Spotkałem dziewczynkę w wieku 5–6 lat hospitalizowaną za próbę uduszenia nowo narodzonego brata — mówiła, że chce, żeby umarł, bo rodzice go za bardzo kochają. Zmieniała się nagle z nadmiernie czułej w kogoś, kto życzył śmierci. Rodzice nie zgodzili się na szybkie wypisanie; sprawą zajęły się służby rodzinne.
#5
Pacjentka ze schizofrenią afektywną, długo bez leków, miała nietypowe zachowania — załatwiała się na kocu w pokoju. W pewnym momencie zdenerwowała się na kolegę i owinęła mu twarz „kocem-toaletą”. To chyba jedno z najbardziej odrażających wspomnień pracowników.
#6
Mój ojciec pracował w ośrodku dla weteranów — wielu z nich miało PTSD i czasem „wchodziło w tryb wojenny”: nagłe, gwałtowne reakcje w stylu filmowego Rambo. Bywało to przerażające dla opiekunów.
#7
Pracowałem w ochronie w oddziale krótkoterminowym. Jeden pacjent skórał się tak intensywnie, że stracił połowę włosów po prawej stronie głowy — a mimo to ciągle drapał się wpatrzony w naszą ekipę. Najbardziej przerażające było zabezpieczanie nagiej kobiety, która podczas zapinania pasów w krześle zdążyła prawie ugryźć mnie w gardło — na szczęście pielęgniarka złapała ją za włosy i zapobiegła tragedii.
#8
Pewna starsza pacjentka była w dobrym nastroju i miała niedługo iść do domu, aż odwiedziła ją córka — coś to uruchomiło i następnego dnia kobieta siedziała na łóżku z wyrwanymi włosami, w stanie przypominającym katatonię, pytała tylko: „Czy cię skrzywdziłam?” Później straciła kontrolę nad funkcjami fizjologicznymi i szybko przetransferowano ją do innego ośrodka. Transformacja w ciągu 24 godzin była szokiem.
#9
Przez cztery lata na oddziałach psychiatrycznych spotkałem 17-letnią dziewczynę niezwykle agresywną. Chciała krzywdzić wszystko i wszystkich. Jednego dnia pacjentka podsłuchała rozmowę telefoniczną, w której dziewczyna poprosiła chłopaka, by przyniósł tarantulę — planowała dać jej ugryźć siebie i innych, a potem wypuścić pająka na oddziale. To był poważny i niebezpieczny plan.
#10
Moja mama jest pielęgniarką psychiatryczną od prawie 30 lat. Opowiadała o pacjentce, która w nocy wlazła do kuchni, zagotowała wodę i wylała ją na głowę młodej stażystki — dziewczyna doznała poważnych oparzeń i już nie wróciła do zawodu. Inny pacjent jadł i pił wszystko, w tym własne wydaliny i chemikalia — kiedyś trzeba było wyciągać z niego nienaruszoną poszewkę od poduszki. Była też kobieta na stałej obserwacji, która przełknęła perukę, żeby udusić się na oczach personelu.
#11
Kilka pamiętnych historii: mężczyzna rzucił krzesłem w szybę, bo „chciał świeżego powietrza”; kobieta, która uważała, że jest żoną Jezusa i zaczęła prześladować pacjenta przypominającego Jezusa; starsza pani, której nie pozwolono nosić podkolanówek i w panice trzeba było ją uspokajać piosenką i uśmiechem; pacjent, który regularnie niszczył wyposażenie za ogromne kwoty; oraz pacjentka, która nie mówiła po angielsku i bełkotała w nieznanym języku, co utrudniało opiekę.
#12
Nie jestem pracownikiem, ale byłem hospitalizowany kilkukrotnie. Słyszałem o kobiecie przekonanej, że jest w ciąży — to częsta urojenie; inna pacjentka twierdziła, że rodzi tysiące dzieci. Był też mężczyzna, który myślał, że rozmawia z prezydentem i mył się żelem antybakteryjnym bez końca. Mimo sensacyjnych opowieści, większość pacjentów była zwyczajnie smutna.
#13
Byłam pacjentką oddziału młodzieżowego. Jedna osoba ze schizofrenią nagle zniszczyła salę: rzucała krzesłami, wspięła się na stanowisko pielęgniarek i wywołała duże zniszczenia. Przeniesiono ją do innego szpitala, myślałam, że już jej nie zobaczę — a potem natknęłam się na nią w tej samej placówce, stojącą przy łóżkach innych dziewcząt i zostawiając straszne notatki.
#14
Pracowałam w ośrodku dla dzieci z poważnymi zaburzeniami emocjonalnymi. Chłopcy często reagowali agresją fizyczną, natomiast dziewczyny potrafiły atakować w bardziej przemyślany sposób: jedna chowała się na półce i wyskakiwała, inna w sklepie zaczęła rzucać proszkiem do prania. Raz podczas próby przytrzymania agresywnej czternastolatki koleżanka została ugryziona — krew lała się z rany. Bywało też, że jedna z pracownic przyniosła nóż do pokrojenia arbuza, co skończyło się sytuacją, w której dziewczynka przecięła komuś dłoń i uciekła z nożem. Musieliśmy użyć pokoju wyciszenia i stałej obserwacji co 15 minut. Przez takie doświadczenia poznałam też mojego męża — pracowaliśmy na nocnej zmianie, gdy dzieci zbuntowały się jednocześnie; to był chaos, ale przetrwaliśmy i od tamtej pory jesteśmy razem wiele lat.
#15
Byłam kiedyś pacjentką. W środku nocy ktoś wszedł do mojego pokoju — pomyślałam, że to rutynowa kontrola, ale po chwili jeden z agresywniejszych pacjentów rzucił się na mnie i musiał być zabezpieczony. Potem przydzielono straż przy jego drzwiach, by nie wychodził sam.
#16
Mój tata pracował w szpitalu z małym stawem w holu. Jeden z pacjentów godzinami wpatrywał się w ryby — po jakimś czasie tata zauważył, że ryb już nie ma: pacjent łapał je rękami i jadł. Mówiąc wprost — wyłowił kilkadziesiąt rybek i je pożarł.
#17
Gdy byłem hospitalizowany, była tam dziewczyna, która cały dzień pisała listy do duchów — siedziała i tworzyła kartkę za kartką, rozmawiając o swojej „znajomości” z zaświatami.
#18
Mój ojciec pomagał dorosłym chorym na schizofrenię, którzy czasem przestawali przyjmować leki. Jeden z nich zajął się robieniem bomb z prochu w piwnicy — znaleziono u niego beczki z materiałami, trzeba było ewakuować sąsiedztwo i przenieść go na oddział o zaostrzonym rygorze.
#19
W mojej pracy spotkałem pacjentów, którzy krzyczeli i rzucali się, ale kilku kolegów zostało też uderzonych bez ostrzeżenia — w jednej chwili rozmowa, w następnej nagły cios. Jeden współpracownik miał złamany nos, inny doznał wstrząśnienia i rehabilitował się rok. Pracownicy oddziałów psychiatrycznych muszą być twardzi.
#20
Moja mama, psycholog, miała pacjentów, którzy zaczęli ją prześladować — znajdowali jej profile, numer telefonu i kontaktowali się prywatnie. To jedna z bardziej niebezpiecznych stron pracy ambulatoryjnej.
#21
Znajomy z pracy opowiadał o pacjentce z samookaleczającymi się zachowaniami, która ukryła w udzie pusty długopis, by się skaleczyć, gdy nikt nie patrzy. Udało jej się to dobrze ukryć pod szpitalnym ubraniem, więc odkrycie zajęło trochę czasu.
#22
W ośrodku opieki nad seniorami jeden pacjent monotonnie mamrotał liczby, aż nagle przerwał, spojrzał w pusty fotel i powiedział: „Tu kiedyś siedziała ona”. Potem wrócił do mamrotania — zwykły dzień w pracy z zaburzeniami pamięci.
#23
Pracuję w domach grupowych. Mamy dziewczynę, która połyka szkło, żyletki i baterie dla uwagi; mężczyznę, który wierzy, że jego wydaliny są jego „dzieci”; niewidomego chorego na schizofrenię; osobę z zaburzeniem afektywnym o cechach socjopatii; kogoś, kto boi się wychodzić, bo „umarli krewni okradają go z rzeczy” — i faceta przekonanego, że podróżował w czasie i założył Metallicę. To miejsce pełne trudnych przypadków.
#24
Byłam pacjentką. Jedna kobieta godzinami opowiadała, że lekarze obcinali jej włosy centymetr po centymetrze, ale Jezus się im odpłaci. Kilka dni później wyrwała szybę przy stanowisku pielęgniarek i przez tydzień zamontowano tam deskę. Inna pacjentka chodziła i mamrotała, czasem aż wychodziła ze śladem moczu. Rok później spotkałam ją na ulicy wśród bezdomnych — nie było lepiej.
#25
Pracowałem przy remoncie domu opieki psychogeriatrycznej. Druga kondygnacja była najstraszniejsza — jedna kobieta krzyczała non stop, inna, nazwiska Rita, podążała za nami, „tańcząc”. Praca tam cieszyła najbardziej, gdy wreszcie się skończyła.
#26
Mój tata, policjant, był wysyłany do szpitala psychiatrycznego — pamiętam, jak pacjentka podeszła do niego i krzyknęła: „Mam dynamit w tyłku i zaraz wybuchnie, czy chcesz stać bezczynnie?!” Tata był zdezorientowany i poprosił personel o zajęcie się sytuacją.
#27
Kobieta podeszła do przyjaciółki, delikatnie ścisnęła jej pierś, powiedziała „BĄK!” i zaczęła śmiać się i klaskać, odchodząc w ekstazie. Drobne, dziwne zachowania potrafią być przez personel zapamiętane na długo.
#28
Mieliśmy pacjenta, któremu nie podobało się, gdzie była umieszczona futryna — po prostu wyrwał drzwi i odłożył je na bok.
#29
Znajoma spędziła trzy tygodnie w instytucie z powodu zaburzeń odżywiania i uzależnień. Opowiadała, że codziennie rano jakiś chłopak chodził nago po korytarzu — dla stałych pacjentów to było normalne, ale dla nowoprzyjętych szokujące.
#30
Rozmawiałem kiedyś z pacjentem na dziedzińcu, który w prosty sposób wyrzucił, co doprowadziło go do aresztowania — powiedział, że „nie zrobił tego”, choć opisywał szczegóły. Sprawdziłem później sprawę i odkryłem, że ofiara miała mniej więcej mój wiek i mieszkała niedaleko. To mocne uczucie, kiedy historia pacjenta nagle dotyka twojego życia.
















