
Szacuje się, że w danym momencie około pół miliona ludzi należy do jakiejś sekty. Wiele osób trafia do tych grup, gdy są w słabszej chwili – liderzy wychwytują ich podatność i stosują manipulacyjne techniki, by ich przywiązać. Tylko ci, którzy tego doświadczyli, wiedzą dokładnie, jak to wygląda. Poniżej zebraliśmy relacje ludzi, którzy podzielili się swoimi historiami online.
Cała moja rodzina jest za ideologią MAGA. Możecie się obrażać i minusować, ale to, co obserwuję, wygląda jak masowe zatracenie. Nie powinno się czcić postaci politycznych w taki sposób — przypomina mi to mechanizmy, które doprowadziły do tragicznych wydarzeń w historii. To trudne do przyjęcia, ale wierzę, że kiedyś to dostrzegą.
Pół mojego kraju wpadło w coś, co przypomina kult — zeszliśmy w stronę autorytarnego populizmu. Każdy, kto się nie zgadza, jest teraz traktowany jak wróg państwa. Nie wiem, jak z tego uciec.
Też to przeżyłam. Wyjechałam z Berlina z wieloma diagnozami psychiatrycznymi i uwierzyłam w obietnicę „terapeutycznej” farmy dla kobiet po traumie: terapia, joga, zwierzęta, szkolenie zawodowe. Na miejscu obietnice okazały się kłamstwem. Nie było terapii, tylko ciężka praca manualna; izolacja, brak kontaktu z bliskimi, niski standard placówki. Zapewniano, że wsparcie finansowe i opieka są załatwione, a ja przez miesiące byłam bez środków. Były tam poważne kryzysy, jedna dziewczyna próbowała odebrać sobie życie. Po czterech miesiącach udało mi się uciec i trafić do szpitala — dopiero tam dostałam prawdziwą pomoc. Od tamtej pory ciężko pracuję, by poukładać życie.
Urodziłam się w fundamentalistycznej chrześcijańskiej wspólnocie. Gdy odeszłam, straciłam całą rodzinę. Przez lata mnie nękali, próbowali wrócić do kościoła. Nadal boję się, że ktoś może przyjść pod mój dom — dlatego nie otwieram drzwi bez kamery. Odbudowanie siebie zajęło ogrom wysiłku: uczyłam się granic, umiejętności społecznych i samodzielnego życia. Wyszłam za mąż za kogoś, kto powielał manipulację i kontrolę — teraz się rozwodzę. To długa, samotna droga, ale idę do przodu.
Osobiście doświadczyłam sekciarskiego traktowania w Kościele mormonów. Od najmłodszych lat kobiety uczone są podporządkowania — przygotowywano mnie głównie do roli żony i matki, podczas gdy chłopcom pozwalano na inne aktywności. Kobiety są surowo oceniane, a mężczyźni często uchodzą bezkarnie. Odszłam i straciłam wiarę w instytucjonalne religie — zostałam przy duchowości, ale bez rygorów, które kiedyś mnie krzywdziły.
Nie ja, ale chodziłem do szkoły z dwoma chłopakami, których ciotka i wujek byli w People’s Temple w Jonestown. Ciotka zginęła na lotnisku, próbując wyjechać. Część rodziny uciekła do dżungli. To były czasy, które mocno odcisnęły się na naszej społeczności.
Randkowałam z facetem, który podczas pierwszych tygodni izolacji pandemicznej przeszedł od dziwacznego, ale nieszkodliwego entuzjasty alternatywnych teorii do pełnego zwolennika QAnon. W ciągu miesiąca zmienił się nie do poznania — skończyło się rozstaniem.
Straciliśmy gałąź rodziny przez grupę People of Praise. Moja ciotka i wujek wycofali dzieci z publicznych szkół, twierdząc, że tam „mieszka diabeł”. Dzieci praktycznie nie chodziły do normalnych zajęć pozalekcyjnych. Dziś kuzyni są w 30. — mają poważne problemy z czytaniem, liczeniem, brak umiejętności społecznych, bywają na wsparciu socjalnym. To smutny przykład, jak izolacja i ideologia mogą zniszczyć życie.
Tak — część społeczeństwa oddaje kultowo uwielbienie postaciom, które jawnie łamią normy i prawa. To nie pozostaje bez konsekwencji.
Mój znajomy dał się wciągnąć w Scientologię: zaczął chodzić na kursy, poznał osobę, która go pogłębiła w ruchu, przestał przychodzić do pracy i w końcu zniknął z miasta.
Czy działalność Lyndona LaRouche’a się liczy? Przygotowywałam kiedyś jedzenie na spotkanie jego zwolenników. Pamiętam sesje, gdzie kogoś stawiano w środku sali i publicznie krytykowano — „struggle sessions”. Wyciągnęłam przyjaciółkę z tej sytuacji dzięki interwencji jej matki.
Mam kilku krewnych, którzy wpadli w ruchy MAGA — kiedyś to była radosna, towarzyska rodzina, a dziś nie da się z nimi normalnie porozmawiać. Zmiana osobowości i agresja wobec innych boli najbardziej, bo widzi się, co ta propaganda z człowieka zrobiła.
Mój teść wpadł w QAnon tak bardzo, że w końcu zerwaliśmy kontakty.
Moja ciotka i wujek odeszli z kościoła, bo uznali go za „zbyt liberalny”. Teraz każde wyjaśnienie, że czyjeś przekonania nie są prześladowaniem, kończy się płaczem.
Urodziłem się wśród Świadków Jehowy. Gdy wyszły moje wątpliwości, straciłem żonę, dzieci, pracę i dom w ciągu dziewięciu miesięcy. Minęło siedem lat — żyję lepiej, ale straciłem dużo czasu i relacji. Dwoje dzieci utrzymuje kontakt, ale dystans psychicznie mnie niszczy. Od dłuższego czasu jestem też trzeźwy — to trudna droga, ale idę dalej.
Przyjaciółka z liceum zakochała się w chłopaku będącym Świadkiem Jehowy. Nasze przyjaźnie nagle nie były już „dozwolone”, bo byłam biseksualna. Ona zajęła się religią, zaszła w ciążę, on wyjechał do innej prowincji, ona próbowała go gonić, a parę lat później dowiedziałam się, że popełniła samobójstwo.
Oni uwielbiali charyzmatycznego, kłamliwego lidera, który zdobył władzę — i doprowadziło to do wielkich szkód dla kraju. Wiele osób zaufało mu bezrefleksyjnie.
Urodziłam się w rodzinie sekciarskiej — rodzice zdecydowali za mnie, miałam nawet „wybranego” męża. Uciekłam podczas pandemii, zaczęłam terapię i zmieniłam nazwisko. Nie miałam innego wyboru.
Wchodziłam i wychodziłam z nowych, „jogowych” grup duchowych, które z czasem okazały się kultem. W młodości to bagatelizowaliśmy, później wyszły na jaw nadużycia i przemoc lidera — zaczęło się masowe mówienie prawdy i ujawnianie nadużyć.
Mam znajomą, która od lat daje się łapać na różne ruchy — w 1997 wierzyła, że przybędzie statek kosmiczny i skończyła w szpitalu psychiatrycznym. Potem śledziła internetowych proroków i dziś jest zagorzałą zwolenniczką skrajnej polityki. W mojej ocenie to przede wszystkim choroba psychiczna, którą kult pogłębił.
Na uczelni koleżanka zainteresowała mnie jednym z pentekostalnych zgromadzeń. Było tam mnóstwo dziwnych rytuałów: „mówienie w językach” i kontakt z jadowitymi wężami. Z czasem widziałam, że jej przekonania były skażone rasizmem i uprzedzeniami. Na szczęście po kilku latach wyszła i przeszła do innej wspólnoty — to była poprawa, choć inny rodzaj kontroli.
Miliony ludzi dały się zmanipulować i doprowadzili do tego, że ktoś nieskazitelnie niebezpieczny objął władzę — to była ogromna porażka systemu.
Rodzina, którą znam, wpadła w The Way International. W latach 90. słuchałem nagrań z wykładami, które momentami nawoływały do przemocy wobec mniejszości. Od tamtej pory unikam rozmów o tej religii z tymi krewnymi — utrzymuję kontakty tylko powierzchownie.
Moja mama dała się wciągnąć w Landmark Education — to ruch wywodzący się z technik podobnych do tych stosowanych przez Scientologię: weekendowe seminaria, intensywne kursy zmiany myślenia. Twierdziła, że to wzmocniło naszą relację, ale tak naprawdę odsunęła się od niego — dopiero dystans poprawił nasze stosunki.
Moją siostrę wciągnęła ideologia MAGA i zrobiło się coraz gorzej. Niedawno pojawiła się na pogrzebie Charlie Kirka.
To smutne, jak łatwo ludzi omotuje potrzeba akceptacji: oferują „miłość”, wspólnotę i sens. Wyciągnięcie kogoś z kultu bywa jak wyrywanie kleszcza — głośne, brutalne i często dające ograniczone efekty.
Znam kilka osób, które uciekły z Scientologii — jedna z nich pracowała dla bliskiego otoczenia Davida Miscavige’a. Była zaszczuta razem z rodziną; urodziła się w tej organizacji i przez lata próbowała się z niej wydostać.
Przyjaciel dał się wciągnąć w ruchy „etycznego altruizmu”, popularne w niektórych środowiskach technicznych. Na początku brzmiało to racjonalnie, ale język i terminologia szybko stały się mechanizmem narzucającym myślenie grupowe. Z czasem część takich środowisk przekształciła się w ekstremalne ideologie, które mają realny wpływ na politykę i technologię.
Mój ojciec w latach 80. przeszedł pełne zaangażowanie w ruch Bhagwan Shree Rajneesha — to była ekstremalna historia, opisana m.in. w filmie dokumentalnym Wild Wild Country. Dzięki temu dokumentowi lepiej zrozumiałem, że mój ojciec był po prostu zmanipulowany.
Byłem w grupie terapeutycznej prowadzonej przez członka rodziny, który wykorzystywał swoją pozycję. Zamiast profesjonalnej terapii stosował manipulacje: upokarzające ćwiczenia, „atakujące” konfrontacje, narzucanie pacjentom, by niszczyli swoje relacje. To był kult w przebranżu terapeutycznym — z miłością i obietnicami, które służyły jego ego.
Moja teściowa wpadła w praktyki transcendentalnej medytacji. Na zewnątrz wyglądało to nieszkodliwie, ale przez lata straciła bliskie relacje i oddała pieniędzy na kursy i suplementy. Zmarła izolowana, bez bliskich.
Pomogli wybrać Trumpa — to również efekt masowego wpływu pewnych narracji na elektorat.
W liceum była dziewczyna z grupy, która nagle zaczęła się zmieniać po dołączeniu do radykalnego kościoła. Energetyka tam była ciężka, pełna dziwnych praktyk i twierdzeń. Na szczęście po kilku latach wyszła z tego ruchu i przeszła do innej wspólnoty — mniej toksycznej, choć nadal kontrolującej.
Wielu ludzi z mojego otoczenia dało się zmanipulować przez konserwatywne media i lokalne kościoły. Człowiek, który kiedyś był wyluzowany i opowiadał dowcipy, stał się homofobem i rasistą — stracił kilka prac i przeprowadził się, bo „miasto jest zbyt liberalne”.
Przyjaciółka z uniwersytetu wstąpiła do sekciarskiej wspólnoty chrześcijańskiej, wyszła za mąż z członkiem tej grupy i została zamordowana, gdy chciała odejść od męża. Dzieci zostały z nami w kontakcie — to tragiczna historia z dramatycznym finałem.
Wśród weteranów też zdarzają się silne przynależności grupowe; w mojej grupie największe „sekciarskie” zapędy widziałem u Marines.
Rodzina znajomych wychowała dzieci w skrajnej grupie, postawionej na produkcję dużej liczby potomstwa. Starsze dzieci nigdy nie otrzymały normalnej edukacji — efekt był dramatyczny: izolacja, problemy psychiczne i społeczne, rozbite związki.
W college’u wpadłem w krąg, który wydawał się na początku przyjazny: nadmierne przytulanie, szybkie nawiązywanie więzi, mówienie o „oświeceniu” i „przywódcy Josh’u”. To wyglądało jak manipulacja emocjonalna — dziewczyna, która mnie interesowała, została w tej grupie i straciłem z nią kontakt.
Matka moja i jej przyjaciółka wpadły w nowoczesny ewangelikalny ruch — dzieci ciągane były na nabożeństwa, dziewczynki miały nosić białe sukienki i deklarować oddanie przed wejściem do domu męża. Ja zostałem napiętnowany jako „diabeł”. Późniejsza eskalacja doprowadziła do skandalu: lider i jego żona oskarżeni o handel ludźmi i wykorzystywanie nieletnich.
Znajoma straciła wszystko przez International House of Prayer w Kansas City — sprzedała majątek, przeniosła dzieci i oddała się bez reszty tej instytucji. To przykład, jak grupa może zdominować życie jednostki i jej dzieci.
Ja — spędziłem 17 lat w International Churches of Christ. Ta sieć kontrolowała moje wybory: studia, pracę, znajomości, małżeństwo, wydatki. Odejście wymagało wyrzeczeń: brak oszczędności, izolacja społeczna, konieczność zaczynania od zera. Minęło pięć lat — wciąż odbudowuję życie i relacje.
Dostałem pracę na terenie zamkniętej, sekciarskiej posiadłości. Wykonywałem ciężkie prace fizyczne, przyglądałem się podejrzanym praktykom (dziwne „leki”, rytuały z glinką na ciele, specyficzne reguły dot. jedzenia). To była izolowana społeczność z własnymi bunkrami i zasadami — doświadczenie surrealistyczne i niebezpieczne.
W mojej rodzinie kobiety pogrążyły się w teoriach spiskowych i religijnej obsesji — zaczęło się od antyszczepionkowych narracji, a skończyło na radykalnym odrzuceniu nauki i izolacji. Gdy powiedziałam, że odchodzę od wiary, matka życzyła mi raczej śmierci niż życia w grzechu.
Znasłem chłopaka, który założył własny, półudany kult — wraz z żoną organizowali retreaty, kupili ośrodek w Kostaryce i próbowali tworzyć „społeczność koniec-czasów”. W końcu sprzedali wszystko i przenieśli się; pewnie znów pracują nad nowym przedsięwzięciem.
Wiele osób z mojej rodziny dołączyło do Remnant Fellowship pod przywództwem Gwen Shamblin. To sekta, która promowała skrajne praktyki żywieniowe i kontrolę — relacje z tymi krewnymi są zerwane. Wielu kuzynów zostało szybko wydanych za mąż i ma liczne dzieci.
Moja matka opuściła rodzinę, dołączając do sekty House of Yahweh, gdy byłem mały. W domu długo trwały urazy i poczucie porzucenia. Z czasem zrozumiałem, że była zmanipulowana — to skomplikowana, bolesna historia rozbitej rodziny.
Moja ciotka wciąż jest częścią grupy, choć trochę się odsuneła. Została częściowo odrzucona przez resztę rodziny, bo wybrała zachodnią medycynę zamiast „ubóstwa” czy „sacrum” narzuconego przez grupę.
Jeśli znasz kogoś, kto głosował na Trumpa, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ta osoba uległa narracji przypominającej kult — dla wielu ludzi to stało się stylem życia i tożsamością.
Znam dziewczynę, która nie potrafiła przestać wpadać w piramidy finansowe — to przypominało jej powtarzające się uzależnienie od społeczności i obietnic szybkich zysków.
Mój kuzyn przeszedł od zwykłego protestanckiego wychowania do ekstremalnego ewangelikalizmu — dziś uważa, że święte rzeczy jak Santa Claus to bałwochwalstwo i narzuca rygory dzieciom.
MAGA jest dla mnie przykładem kultu, którego skutki mogą zagrażać samym fundamentom demokracji.
Znam faceta, który latał samolotami w siłach powietrznych, później zajmował się filmem — dziś jest wysoko w hierarchii jakiejś grupy o charakterze kultowym. Ma za sobą rozwody i kontrowersyjne działania.
Wielu znajomych wpadło w MLM-y — stały się ich całym światem, a relacje z osobami spoza kręgu szybko się rozpadły, jeśli nie wspierały „biznesu”.
Rodzina mojej dziewczyny opuściła Kościół mormoński i dołączyła do post-mormońskiej grupy, gdzie odbywały się rytuały w lesie, wierzono w alternatywne linie czasowe, apokalipsy i moce psychiczne. Moja partnerka doznała głębokiej traumy po tym doświadczeniu.
Mój były mąż niespodziewanie wstąpił do kościoła i całkowicie zmienił życie: nowych przyjaciół, czas spędzany na działalności kościelnej, tithing, a kiedy odmówiłam dołączenia, wyrzucił mnie z domu, zabrał syna i psa.
Wiem o trzech osobach, które głęboko zaangażowały się w QAnon — wszystkie zmarły w ostatnich latach.
Ktoś podsumował to trafnie: „Byłem w wielu sektach. Jako wyznawca masz zabawę, ale jako przywódca zarabiasz więcej”. To przykre, ile osób traci życie przez czyjeś żądze władzy.
Ktoś, kogo znałem, przeprowadził się do Portugalii i wydał oszczędności, by zostać guru. Po jakimś czasie przepadł bez wieści.
Mój ojciec był w Moonies — pamiętam, że dziadkowie organizowali działania, które doprowadziły do jego odłączenia. Mamy w domu autograf Ted Patricka — historia deprogramowania jest częścią naszej rodziny.
Moje doświadczenie w ewangelikalnym kościele było dla mnie sekciarskie — nie zawsze są to klasyczne kulty, ale mechanizmy kontroli bywają takie same: mówienie w językach, izolacja i nacisk na podporządkowanie się przywódcom.
Byłam w sekcie seksualnej o nazwie OneTaste: wykorzystywanie, praca za darmo, tworzenie treści, które potem były używane do szantażu. To był system wykorzystania seksualnego pod płaszczykiem „edukacji”.
Znam dawnego znajomego ze szkoły, który na studiach poznał dziewczynę i wciągnęła go w niejasną grupę. Teraz czasem spotykam go i słyszę od niego dziwne teorie i narracje — jakby był zamknięty w bańce.
Rodzina mojego współmałżonka nadal jest zaangażowana w Scientologię — wielu z nich pracuje w organizacjach powiązanych z ruchem. Z zewnątrz wydają się sympatyczni, ale system ich życia jest silnie związany z organizacją.
W mojej rodzinie ojciec prowadził kontrolującą wspólnotę — uciekłem, gdy miałem 20 lat. Ucieczka była początkiem trudnego życia na własny rachunek.
Według badań z 2022 roku około 5 milionów Amerykanów zostało adoptowanych, a między 2% a…
Mamy dla Was prawdziwą ucztę dla oczu! Dla miłośników słodkości przygotowaliśmy zbiór najcieplejszych zdjęć pokazujących…
Najbardziej niepokojące historie to te prawdziwe. Duchy i potwory mogą przestraszyć, ale łatwo je zbagatelizować.…
Dla wielu ludzi autobus to po prostu środek transportu, ale kreatywni twórcy reklam widzą w…
Wprowadzenie Pewnie zauważyłeś już, że Wish — amerykańska platforma e‑commerce — nie oszczędza na reklamach.…
Pocałuj i zatańcz w każdym pięknym miejscu Przyjaciel kiedyś powiedział: pocałuj się w każdym pięknym…