Céline Dion pojawiła się na 66. ceremonii wręczenia nagród Grammy, aby wręczyć nagrodę pomimo ciągłych problemów zdrowotnych, odkąd zdiagnozowano u niej zespół Moerscha-Woltmana. To publiczne wystąpienie, pierwsze od trzech miesięcy, było dużym zaskoczeniem i z pewnością nie pozostawiło nikogo obojętnym.
55-letnia ikona muzyki wyszła na scenę, aby wręczyć ostatnią nagrodę wieczoru: Album Roku, czyli nagrodę, którą po raz pierwszy zdobyła 27 lat temu. U Dion, u której w 2022 roku zdiagnozowano SPS z zaburzeniami neurologicznymi, przyjęto gorącą owacją na stojąco od gwiazdorskiej publiczności.
W odpowiedzi na krzepiącą reakcję publiczności powiedziała: „Dziękuję wszystkim, kocham was. Kiedy mówię, że jestem szczęśliwa, że tu jestem, naprawdę mówię to z głębi serca”.
Następnie pięciokrotna zdobywczyni nagrody Grammy ogłosiła nominacje i podkreśliła, jak ważne jest, aby nigdy nie przyjmować za oczywistość radości, jaką niesie muzyka. Następnie wręczyła nagrodę zwycięzcy wieczoru, Taylor Swift.
Gwiazda pojawiła się po raz pierwszy publicznie od czasu, gdy w listopadzie zeszłego roku uczestniczyła w meczu hokejowym w Las Vegas. To wydarzenie sportowe było jej pierwszym publicznym wystąpieniem od trzech i pół roku.
Po podjęciu w maju 2023 roku trudnej decyzji o odwołaniu tras koncertowych na czas nieokreślony, piosenkarka „My Hear Will Go On” ujawniła teraz plany udostępnienia swoim fanom intymnego filmu dokumentalnego, szczegółowo opisującego jej ostatnie wyzwania. Projekt zatytułowany „I Am: Céline Dion” będzie miał premierę w serwisie Amazon Prime Video jeszcze w tym roku.
Nie możemy nie podziwiać siły i odporności, jaką wykazuje Céline Dion, gdy idzie naprzód w życiu pomimo wyzwań, przed którymi stoi.