Albert Drosp właśnie wrócił z 3-tygodniowej podróży po Kirgistanie. Jako fotograf krajobrazowy podróżował po wielu krajach świata, więc chyba jest „przyzwyczajony” do pięknych krajobrazów. „Azja Środkowa do niedawna była dla mnie nieznanym terenem.” – opowiada fotograf. „Lubię odkrywać kraje, które nie są tak naprawdę na radarze fotografów i podróżników w ogóle. To inspiruje i pobudza moją kreatywność. Najważniejszym powodem wizyty w Kirgistanie było spotkanie z rodziną mojej dziewczyny. Ale poza tym pobudziło mnie piękno jego natury. Jako fotograf i miłośnik przyrody znasz to uczucie, gdy widzisz to nietknięte piękno? Szalone góry z otwartymi dolinami? To cię jakoś wyzwala. Tak mi zrobił Kirgistan.”
Kirgistan nie wymaga wizy na wjazd. Podróżowanie jest dość łatwe, jeśli chcesz się gdzieś przenieść. Tak naprawdę nie oferuje bezpośrednich lotów z większości miejsc. Polecisz do stolicy Biszkeku, która już jest otoczona szalonymi górami. Wjeżdżając do miasta, widzisz już wokół siebie wysokie, ośnieżone szczyty. „W zasadzie cały ten kraj ma ogromne wysokości i góry. Jest na innym poziomie niż ten, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w Europie, zwłaszcza dla mnie mieszkającego w Holandii poniżej poziomu morza.” – dodaje Albert. „Przebywanie na wysokości około 3000m jest tu dość powszechne ze szczytami powyżej 7000m i okazjonalnymi wędrówkami do 4000m+. Miałem trochę kłopotów z wysokościami na początku mojej wizyty, ale po pewnym czasie to zniknęło.”
Instagram: @albertdrosphotography
Wiadomo, że moda w taki czy inny sposób krzyżuje się ze sztuką. Godnym uwagi przykładem…
Istnieje wiele sposobów radzenia sobie z nadaktywnymi, hałaśliwymi umysłami. W przypadku Chada Knighta tworzy on…
Na niedawnej gali 54-letniemu aktorowi Matthew McConaughey towarzyszyła rodzina.
Twoje usta nagle stają się suche, twoje serce zaczyna bić coraz szybciej, twoje ręce stają…
Enigmatyczny uśmiech Mony Lisy od wieków urzeka publiczność. Ale teraz pojawił się nowy pretendent, który…
Każdy ma inne spojrzenie na świat i dzisiaj chcielibyśmy zobaczyć, jak grafik Andrea Antoni interpretuje…