Fotograf przedstawia serię portretów bezdomnych ludzi, stając się jednym z nich.

Lee Jeffries każdego dnia zalewany jest mnóstwem maili dotyczących jego fotografii. Ludzie pytają, jakiego używa aparatu, w jaki sposób uzyskuje pożądane efekty i co mogą zrobić, by stać się jego asystentami. Pytań jest znacznie więcej, ale wszystkie oscylują wokół tej samej kwestii – zawodowego sukcesu, jaki udało mu się osiągnąć. Ludzie pragną pójść śladami osoby, która obróciła swoją pasję w satysfakcjonującą pracę. Fotograf nie obwinia ich o tę ciekawość, ponieważ pamięta początek drogi, którą obrał 7 lat temu. Patrząc wstecz, zrozumiał, że ludzie pragną sukcesu zbyt szybko. Umiejętności techniczne są podstawą każdego zawodu, ale w sztuce nie znaczą zbyt wiele, kiedy artysta pozbawiony jest pasji. To coś, czego nie można się nauczyć. Jeffries doświadczył tego na własnym przykładzie – prawdziwa inspiracja objawiła mu się dopiero po pewnym czasie i stała się motywacją dla wszystkiego, za co zabrał się od tamtej pory. Natchnienie pojawiło się w jego życiu wraz z momentem, w którym po raz pierwszy zaznał prawdziwej miłości. Jego zdjęcia przestały być zwykłymi portretami, zyskując wartość metafizycznego świadectwa człowieczeństwa, wiary i duchowości. Miłość do kobiety otworzyła serce artysty na innych ludzi. Dzięki nowo narodzonej empatii jego zdjęcia przedstawiające bezdomnych stały się prawdziwymi dziełami sztuki. Fotografie doskonale oddają emocje przekazywane mu przez ludzi, których ujrzał w swoim życiu po raz pierwszy.

Reklama

Skomentuj
PRZEWIŃ W DÓŁ, ABY PRZECZYTAĆ NASTĘPNY ARTYKUŁ
Wyślij znajomemu