Bez względu na to, co żołnierz musi doświadczyć podczas służby, bycie z dala od rodziny jest prawdopodobnie jedną z najtrudniejszych rzeczy. Muszą przeoczyć tak wiele rodzinnych chwil, a nawet coś tak szczególnego, jak narodziny własnego dziecka.
Brooks Lindsey, żołnierz z Missisipi, prawie przegapił szansę zobaczenia pierwszych kilku minut życia swojego noworodka. Ponieważ żołnierzom wolno wracać do domu na poród dziecka tylko wtedy, gdy jest skomplikowany, Brooks pomyślał, że nie będzie mógł towarzyszyć swojej żonie, Haley. Jednak telefon od lekarza zmienił wszystko. „Otrzymałam telefon od mojego lekarza, że moje naciski były zbyt wysokie, a dziecko było zestresowane i byłam preekstruktywna.” – powiedziała żona Brooksa. Lekarz powiedział jego żonie, aby w ciągu godziny była w szpitalu, ponieważ trzeba zaindukować poród. To skutkowało dla Brooksa na zezwolenie na powrót do domu. Ale rzeczy nie poszły tak dobrze, jak się spodziewał. Mógł zarezerwować lot tylko na następny ranek. „Byłam pewna, że już wtedy będziemy mieli dziecko!” – powiedziała Haley.
Chociaż Brooks nie zdążył na poród, by zobaczyć narodziny córki, ponieważ jego lot był opóźniony, mógł obejrzeć wszystko przez telefon. „Mój lekarz powiedział mojej teściowej, żeby wyciągnęła telefon i pokazała mojemu mężowi, co się dzieje.” – powiedziała żona Brooksa. Pomimo faktu, że żołnierz musiał wsiąść do samolotu, personel lotniska pozwolił mu obserwować, aż to się skończyło, po tym, jak usłyszeli, jak Haley krzyczy: „Nie pozwólcie mu wejść na pokład! Ona tu jest! Ona tu jest!”
Brooks w końcu przybył, aby spotkać się z córką i miał okazję spędzić 4 dni z rodziną.