39 razy, gdy ludzie dostali dokładnie to, o co prosili

Zjawisko „złośliwego spełniania poleceń” zna chyba każdy — czasem celowe, czasem przypadkowe. Zasada jest prosta: stosujesz się do reguł wyjątkowo dosłownie, spełniając prośbę, ale nie jej sens. Zwykle kończy się to zabawnymi wpadkami, zwłaszcza gdy w grę wchodzi jedzenie — wtedy absurd osiąga zupełnie nowy poziom. Poniżej znajdziesz 39 przykładów, kiedy prośba została zrealizowana dokładnie tak, jak ją sformułowano.

Gdy trzyletnie dziecko poprosi o tęczowego dinozaura w formie pączka na urodziny — zamówienie zostało przygotowane zgodnie z projektem

Autorskie projektowe pączki w kształcie dinozaura z tęczowym lukrem — wykonanie na poziomie wow.

Powiedziałam synowi, że może wziąć tylko jeden pączek

Efekt: jeden pączek… ale w formie, która spełnia dosłownie każde oczekiwanie.

Znajoma poprosiła o kurczaka na pizzy w Izraelu — wykonanie bardzo dosłowne

Kurczak znalazł się na pizzy w najprostszej możliwej formie — bez zbędnych interpretacji.

Wyjście do restauracji — o twoich prawach i co możesz zrobić, gdy jedzenie nie spełnia standardów

Jedzenie w lokalu powinno być dobrej jakości, bezpieczne i zgodne z opisem w menu. Jeżeli posiłek jest niezgodny ze standardami, najpierw zgłoś problem, a potem możesz domagać się zwrotu pieniędzy.

Jeśli obsługa zawiedzie, poproś o menedżera i rozważ odmowę zapłaty za serwis, jeśli masz ku temu uzasadniony powód. W lokalach licencjonowanych do sprzedaży alkoholu powinna być też dostępna bezpłatna woda z kranu — w innych miejscach mogą ją doliczyć jako element obsługi.

Klient pytał, czy zachowujemy dystans społeczny przy układaniu kanapek — odpowiedź: tak, ale zaczyna brakować miejsca

Dosłowna interpretacja prośby o dystans między kanapkami w praktyce oznaczała szczelnie wypełnione półki.

Olive Garden udowadnia swoją pointę

Restauracja wzięła prośbę dosłownie — rezultat mówi sam za siebie.

Reklama

Poprosiłem o dodatkowy pepperoni

W odpowiedzi dostałem dokładnie tyle pepperoni, ile dało się upchnąć — bez żadnych kompromisów.

Poprosiłam o jedno małe pączkowe co nieco dla psa z okazji urodzin — dostaliśmy cały zestaw

„Jednego” zamieniono na uroczą górę mini pączków z polewą, bekonem i bitą śmietaną.

Poprosiłem o dodatkowy ser

Seru nigdy dość — kelner zinterpretował prośbę bardzo, bardzo dosłownie.

Zamówiłem burgera z makaronem i serem i poprosiłem o tyle makaronu, ile się da bez zwolnienia kogoś z pracy

Uwaga: konsekwencje takiej prośby mogą być… obfite.

Zostawiłem instrukcję przy dostawie: „Ile ranchu, ile pozwala prawo”

Sklepy i restauracje czasem traktują takie prośby kreatywnie — i dostają mandat do spełnienia.

Zamówiłem espresso na lodzie

Barista potraktował polecenie bardzo ściśle — efektem było wyjątkowo dosłowne serwowanie kawy.

Poprosiłem tajską knajpkę, żeby tak doprawili, żeby ktoś miał kłopoty — oto co przynieśli

Ostre jak diabli — miejscowi kucharze spełnili życzenie bez taryfy ulgowej.

Mama poprosiła o „porcjowany” rożek dla dziecka

Porcja została przygotowana w rozmiarze idealnym dla malucha — bez żadnych niedomówień.

Klient żartobliwie narzekał, że jego blue cheese nie było niebieskie — barman to potraktował poważnie

Odpowiedź: wyjątkowo dosłowna wersja dodatku do burgera czy sałatki.

Zamówiłem pizzę 12-calową, miałem na myśli 10, ale wpisałem 1 cal…

Błąd literowy przy zamówieniu dał nam maleńką, dosłowną wersję pizzy.

Zamówiliśmy 12 tacos o 2 w nocy, ktoś przez pomyłkę wpisał 12 dwukrotnie — w okienku dostaliśmy wszystkie (24)

Pyszna wpadka: personel potraktował potwierdzenie dosłownie i dali wszystkie tacos, które faktycznie były w systemie.

Kierownik delikatesów: „4x extra cheese” — to 30 uncji sera

Pracownik sklepu wziął prośbę o dodatkowy ser tak dosłownie, że w rezultacie powstała tłusta, serowa bomba.

Poprosiłem, żeby kanapkę pokroić na trzy kawałki

Otrzymałem dokładnie trzy — nic więcej, nic mniej.

Grzyby na pizzy? Lubię, ale to już przesada

Sztuka dosłowności: grzybów tak wiele, że trudno je nazwać tylko dodatkiem.

Klient poprosił o śniadaniową kanapkę w bułce typu bagel

Prośba spełniona — bagel pełen śniadaniowych składników, bez udziwnień.

Poprosiłem o „ile sosu ognistego dasz, nie tracąc pracy” — dostałem 243 torebki

Taco Bell podszedł do tematu ekstremalnie i wypełnił mój apel do granic możliwości.

„Czy mogę mieć awokado osobno?”

Proste życzenie — i awokado dostarczone w osobnym, jasno oddzielonym pojemniku.

Śmietana na boku, proszę

Dosłowna realizacja: śmietana faktycznie podana osobno.

Dodatkowe limonki do gin-tonica

Klasyczne „extra” zamienione w prawdziwy zapas plasterków limonki.

Poprosiłem o porcję cebuli — nie byłem rozczarowany

Cebula pojawiła się w ilości zgodnej z najpełniejszym znaczeniem słowa „porcja”.

„Czy mogę dostać dodatkowe jajko?” — Tokio, Japonia

W lokalnym wydaniu prośba o extra jajko została potraktowana wyjątkowo hojnie.

Dodatkowy pomidor

Prośba o więcej pomidora spełniona — i to w obfitej ilości.

Zamówiłem dwa serowe i jednego pepperoni — dostałem jednego pepperoni

Wygląda na to, że system zinterpretował zamówienie w najbardziej minimalistyczny sposób.

Klient poprosił o niemożliwą ilość pepperoni

Efekt: extremalny natłok plasterków — pepperoni w ilościach niemal sacrum.

Poprosiłem o dodatkowe smażone ciecierzyce do miski z ryżem — dostałem prawie tyle samo ciecierzycy, co ryżu

Równowaga białkowo-węglowodanowa osiągnięta — może nawet przesadzona.

Mąż poprosił o lody z orzeszkami: „Ile możecie dać” — użyli ich wszystkich

Sytuacja, w której „ile się da” zamieniło deser w orzechowy raj.

Gin martini, extra oliwki

Drink z nadmiarem oliwek — zdecydowanie dla tych, którzy kochają je ponad wszystko.

To nie spaghetti — ekstra ser w Chipotle uderzył jak nigdy wcześniej

Trochę za dużo sera, jeśli pytasz o subtelność, ale jeśli chciałeś przesytu — jest sukces.

Ktoś poprosił, żeby zrobić kanapkę ze „wszystkim” — 3 majonezy, musztarda, ketchup, A1, 4 ostre sosy, 5 serów, wszystkie warzywa i dodatki plus queso, chili i salsa verde

W rezultacie powstało coś na kształt kulinarnego kolażu — bez żadnych kompromisów.

Zamówiłem talerz gyro i side frytki

Proste zamówienie, prosta realizacja — jednak wizualnie mega sycące.

Poprosiłem, żeby mój burger został przekrojony na pół w pracy…

Efekt: idealnie przecięty burger, dosłownie w połowie.

Powiedziałem, że lubię dużo sosu — zdecydowanie spełnili prośbę

Shout-out dla lokalnego Taco Bell — stos sosu został podany bez oszczędzania.

Byłbym z tym w porządku, serio

Niektóre efekty dosłownego spełnienia prośby okazują się całkiem satysfakcjonujące.

$18

Krótko i dosadnie — czasem cena mówi wszystko.

Reklama

Skomentuj
PRZEWIŃ W DÓŁ, ABY PRZECZYTAĆ NASTĘPNY ARTYKUŁ
Wyślij znajomemu