Nie zastał na zajęciach żadnego ze studentów. Zaczął dzielić się swoimi przemyśleniami na Twitterze.

Co robi wykładowca, kiedy nikt nie przyjdzie na jego zajęcia? Tweetuje. Przynajmniej tak ma w zwyczaju Adam Heath Avitable, który zyskał popularność po serii postów opublikowanych pod wpływem rozczarowania swoimi studentami. Przedstawiamy niesamowicie poruszającą historię porzuconego nauczyciela matematyki, po przeczytaniu której każdy student przemyśli swoją następną decyzję dotyczącą pojawienia się na kolejnym wykładzie.

„Znacie zasadę kwadransu akademickiego – jeżeli wykładowca spóźnia się więcej niż 15 minut, zajęcia są odwołane. Czy to działa także w drugą stronę?”

„Zajęcia zaczęło się 30 minut temu. Nadal nikt nie przyszedł. Przez chwilę myślałem, że to jeden z nich, ale to tylko zarządca. Śmiał się ze mnie.”

„Minęło kolejne 5 minut. Zaczynam w siebie wątpić. Może sam odwołałem zajęcia? Czy dzisiaj jest czwartek? Czy ja śnię?”

„Jest tak strasznie cicho. Za każdym razem, kiedy słyszę otwieranie drzwi, prostuję się na krześle i uśmiecham się do siebie. Ale kiedy nikt nie wchodzi, coś we mnie umiera.”

„Zajęcia zaczęły się 45 minut temu. Nadal brak studentów. Zaczynam panikować. Może drzwi są zablokowane? Sprawdzam. Nie są.”

„Czy reszta świata jest martwa? Czy studenci padli ofiarą ataku zombie, a ja ocalałem, samotny w mojej klasie?”

„Sprawdzam pocztę, żeby przekonać się, czy czegoś nie przegapiłem. Nie mam żadnych maili. To dziwne. Czy ja umarłem? Czy to piekło?”

„Moja lista obecności jest pusta jak moja dusza. Muszę jeść słodycze w samotności.”

„Może powinienem po prostu zacząć wykład. Studenci mnie usłyszą i wejdą. To nie szaleństwo, prawda? Prawda?”

„Zacząłem nadawać imiona krzesłom. Funfetti jest dobrym uczniem. Charmander to rozrabiaka.”

„Wysłałem maila do mojego szefa: ‘Gdzie są wszyscy studenci?’. Nie odpowiedział.”

„Wtedy to się stało. Usłyszałem otwieranie drzwi. Kroki stały się głośniejsze, jakby ktoś się zbliżał. Czy to możliwe? Student? Spóźniony 90 minut?”

„Jednak nie.”

„To by było na tyle. Poddaję się. Pakuję rzeczy i idę do domu. To znak, żeby nikogo dzisiaj nie uczyć.”

„Właśnie weszło dwóch studentów. Bezlitośnie, bez żadnych przeprosin, bez wyjaśnień. Mam nadzieję, że nie liczą na cukierka.”

„Nie mogę. I tak daję im słodycze, ale przypominam też, że zajęcia zaczęły się 95 minut temu. Wzruszają ramionami. Wzrasta we mnie potrzeba mordu.”

„Pytają, czy mogą użyć komputerów. Wzdycham i zgadzam się. Nawet mnie tu nie potrzebują. Koniec.”

Reklama

Skomentuj
PRZEWIŃ W DÓŁ, ABY PRZECZYTAĆ NASTĘPNY ARTYKUŁ
Wyślij znajomemu