Jeżeli kiedykolwiek zapragniesz przygarnąć do domu porzuconego szczeniaczka, w pierwszej kolejności powinieneś zapytać o zdanie swoich współlokatorów. Oraz upewnić się, że adoptowane zwierzę jest psem – okazuje się, że to wcale nie tak oczywiste, o czym na własnej skórze przekonał się Justin Bogh z Oregonu. Jego żona, Kayla Eby, zafundowała mu pewną szokującą niespodziankę. Zobacz, jak wprawnie wpuściła go w maliny!
„- Znalazłam tego uroczego psiaka na zewnątrz… Nie ma obróżki, ani nic. Jest trochę przestraszony. Co powinnam zrobić? (…) Wezmę go to środka, wygląda na zmarzniętego. Biedny szczeniaczek. Jest przerażony.”
„- Na boga, nie wierzę, że znowu przyniosłaś do domu jakieś przypadkowe zwierzę. To jest żart, prawda?
– Co? Dlaczego wariujesz? Co miałam zrobić? Zobaczyłam zagubionego psiaka wędrującego dookoła pola i miałam mu nie pomóc?
– To nie jest żaden pies! Odbierz telefon! To jest, kurde, kojot!
– Kochanie… wiem, jak wygląda pies.
– Oczywiście, że nie. Zabierz go z powrotem na zewnątrz, szalona kobieto.”
„- Nie ma mowy. Jest przerażony.
– Oczywiście, że jest, Kayla. To dzikie zwierzę.
– Ale… mogę go zatrzymać?
– Rozwodzimy się. Żartowałem. Ale nie, ma go już nie być w domu, kiedy wrócę. Jesteś szalona. Przynosić kojota do domu! To mnie przerasta.”
„- Uspokój się, wariacie. Czymkolwiek jest, Justin, ja go lubię. Jest słodki. Chcę go zatrzymać.
– Nie możesz zatrzymać kojota! Nikt tak nie robi.
– Przestań na mnie krzyczeć. Świrujesz bez powodu.
– Bez powodu? W moim domu jest kojot, a moja kobieta zachowuje się, jakby to był chihuahua. Oszalałaś.”
„- Kochanie. Powiedziałeś, że porozmawiamy o adopcji psa na gwiazdkę i nigdy tego nie zrobiliśmy… to przeznaczenie.
– To nie jest pies! Czy to do Ciebie naprawdę nie dociera? Naprawdę myślisz, że to piesek? Czy to jest, do cholery, jakaś ‘Strefa mroku’? Oczywiście, że nie, to kojot!”
„- Zobacz, jak słodko!
– Co jest, do cholery? Jakim cudem wzięłaś go za psa? Czy Ty naprawdę nigdy nie widziałaś kojota? Wcale nie wygląda słodko, wygląda na zalanego. Kobieto! Wracam do domu, do mojej rodziny pożartej przez kojota, którego przyniosła do domu moja żona. To jest najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłaś. Jesteś nienormalna. To nawet głupsze niż przyniesienie do domu 4 fretek. Nienawidziłem ich! I kto normalny bierze od razu 4? A, faktycznie, ta sama kobieta, która wpuściła do domu cholernego kojota!”
„- Wyluzuj. Nie sądzę, żeby kojoty zjadały ludzi.
– Ty nawet nie wiedziałaś, że to kojot, dopóki Ci tego nie powiedziałem! Teraz będziesz przestawiać mi fakty na ich temat? Polecam Animal Planet, Kayla. Tam znajdziesz sporo fajnych ciekawostek na temat zwierząt. Myśli, że kojot błąkający się po jej polu jest psem. Zaufaj jej. Ona jest ekspertem.”
„- Jesteś głupi. Jeszcze jedna ważna informacja… jest trochę podejrzany. Dziwnie wykrzywia nos… Próbowałam uspokoić go głaskaniem. Olly i ja nazwaliśmy go Spot (ang. plamka). Próbowałam głaskać go po uchu (wcześniej mu się podobało) i jakoś go pocieszyć, ale wydawało mi się, że zaczyna go to trochę denerwować. Co mam robić?
– Nazwaliście go Spot? On nawet nie ma żadnych plamek! To zupełnie nie ma sensu! To szaleństwo! Ok, posłuchaj mnie, psychopatko. Uwielbiam Twoje dziwactwa, pomijając to, że ciągle dosłownie tracisz głowę. Nie życzę sobie, żeby mojego syna zaatakował kojot. Zabierz Olly’ego do pokoju i zamknij drzwi. Jestem w drodze.”
„- Ok, kochanie. Jesteś najlepszy.
– Tak, tak. Zaraz wejdę do domu, żeby wykurzyć z niego kojota. Co jest, do cholery! Widzisz, w co nas wpakowałaś? Ogarnij się, kobieto.”
„- Kochanie… wyjrzałam na zewnątrz i jest ich tam więcej. On zaczął wyć. Myślisz, że go szukają?
– Teraz się ze mnie nabijasz! To nie jest nasz ogródek. Kobieto! Na boga, Kayla!”
„- Tak bardzo Cię kocham!
– O czym Ty mówisz? Co się dzieje?
– Kochanie… nie ma żadnego kojota…
– Tak, jasne. Jest. Przykro mi, że chcesz zrobić z niego psa, ale to tak nie działa. Obejrzyj sobie zdjęcia kojotów.
– Nie, kochanie… wiem, że to kojot… Chcę tylko powiedzieć, że… nie było go tutaj. W naszym domu. Na naszej kanapie… To był Photoshop.
– Nienawidzę Cię!”