Amerykanka udokumentowała zmagania dzielnej małej myszki z wodą lodowatego jeziora.

Pewnego zimowego dnia Martine Gingerich spacerowała plażą w Toronto wzdłuż brzegu jeziora Ontario, kiedy dostrzegła nagłą szarpaninę. W pobliżu wody ledwo utrzymywała się na nogach kobieta, trzymająca za ogon swojego psa, wyraźnie zaaferowanego czymś, co działo się w jeziorze.

Chwilę później kobieta wytłumaczyła, że wpadła do niego mała myszka, przechadzająca się wcześniej po ściance oporowej. Nie udało jej się powrócić na stały ląd, ale na szczęście dostrzegła ją już jej przyszła wybawicielka. Martine postanowiła obserwować stworzonko, by ostatecznie wybawić je z opresji.

Po kilku nieudanych próbach powrotu na ląd mysz zmieniła strategię i zaczęła płynąć w kierunku brzegu.

Zmagania zwierzaka wydawały się wręcz heroiczne – fale mogły w każdej chwili całkiem udaremnić jego wysiłek.

Co pewien czas mysz otwierała pyszczek, z trudem nabierając powietrza.

Ostatecznie udało jej się dotrzeć do brzegu, unosząc się tuż nad brzegiem kamienistej plaży.

Wyczerpany gryzoń został pozbawiony siły, która pomogłaby mu oddalić się od niebezpiecznego jeziora.

Odpoczynek w tak narażonym na niebezpieczeństwa miejscu prawdopodobnie skończyłby się tragicznie.

Przejęta losem myszy Martine poczuła się odpowiedzialna za jej dalsze losy. Stworzenie pozbawione resztek energii nie ugryzło jej i nie próbowało uciekać.

Umieszczona z powrotem na ściance mysz nie zechciała kontynuować swojej podróży, co zasugerowało kobiecie udzielenie jej dodatkowej pomocy.

Rękawiczki Martine osuszyły gryzonia, a jej dłonie zapewniły mu ciepło.

Po 15 minutach rękawiczki rozchyliły się, a mysz ujrzała światło słoneczne.

Wyglądała na całkiem zadowoloną z bezpiecznego schronienia

Doświadczenie prawdopodobnie było dla niej dość traumatyczne, ale szybko zrozumiała, że udało jej się trafić w dobre ręce.

Pozostawienie zwierzaka, który z taką przyjemnością wtulał się w ciepłe rękawiczki, w tamtym momencie wydawało się Martine niemożliwe.

W końcu gryzoń zaczął się poruszać i czyścić swoją sierść.

Nadszedł czas, by wypuścić mysz na wolność.

Kawałek pnia wyglądał na doskonałe miejsce, które zapewniłoby jej choćby chwilowe bezpieczeństwo.

Zwierzę odwróciło się i otrząsnęło…

…jeszcze raz przemyło swoją sierść, by ostatecznie uciec w swoją stronę.

Z pewnością wspaniale było uczestniczyć w powrocie tego małego bohatera!

Reklama

Skomentuj
PRZEWIŃ W DÓŁ, ABY PRZECZYTAĆ NASTĘPNY ARTYKUŁ
Wyślij znajomemu